Na wiosennym Europejskim Forum Nowych Idei w Warszawie Donald Tusk zapowiedział odbudowę i repolonizację polskiej gospodarki, rynku i kapitału. Co to oznacza? Jak u górali z pogodą: będzie padać albo nie będzie. Będzie rewolucja albo nic.
Na pierwszy ogień poszedł przemysł ciężki i transportowo-logistyczny województwa śląskiego. Po Hucie Częstochowa państwo przytuliło upadłego giganta energetycznego Rafako – Raciborską Fabrykę Kotłów. Teraz premier oświadczył, że rząd zrobi wszystko, by Euroterminal Sławków, do którego dochodzi 400 km szerokiego toru ze wschodniej granicy, nie wpadł w obce ręce. „Będziemy brutalnie pilnowali naszych interesów!”, zaznaczył.
Robi się ciekawie, bo Sławków znajduje się pod kontrolą spółek skarbu państwa. Wygląda na to, że szef rządu wie swoje. W tle pewnie kryją się gigantyczne przez najbliższe lata dostawy z UE na odbudowę Ukrainy.
Niebawem zobaczymy, czy to tylko „przedwyborcza repolonizacja”, czy coś więcej. I czy prywatyzacje przedsiębiorstw za pierwszego rządu Tuska miały sens. Pytanie o ich sens to dzisiaj woda na młyn opozycji.
Czytaj też: Ministerstwo Przemysłu wróci do Warszawy? Słychać narzekania, ten ruch Tuskowi nie wyszedł
Rząd ma pierwszeństwo
W procedurze przejęcia Huty Częstochowa przez skarb państwa, reprezentowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej, po raz pierwszy wykorzystywany jest art. 311 prawa upadłościowego z 2003 r., który mówi, że jeżeli przedsiębiorstwo działa w obszarze bezpieczeństwa i obronności, to do jego zakupu pierwszeństwo ma resort obrony.