Od ściany do ściany
Nocna prohibicja działa. Ale to za mało. Alkohol wlewa się agresywnymi promocjami i przez internet
Kto regularnie jeździ w wakacje do Giżycka, tego nowe przepisy mogą zaskoczyć. W tym roku po raz pierwszy w mieście uchodzącym za stolicę polskiego żeglarstwa (Mikołajki mogą mieć w tej sprawie inne zdanie) obowiązuje nocna prohibicja – alkoholu nie można kupić w sklepach i na stacjach benzynowych pomiędzy godz. 22 i 6. Ograniczenia nie dotyczą lokali gastronomicznych. Prohibicja została wprowadzona na razie do końca września, od jej efektów zależy, czy pojawi się również w przyszłym roku.
Także w innych popularnych wśród turystów miejscach lokalne władze chcą nieco spokojniejszych nocy. W Szczecinie zakaz sprzedaży alkoholu po godz. 23 wchodzi w życie w lipcu, ale za to już na stałe. A we wrześniu prohibicja w porze nocnej zostanie rozszerzona w Gdańsku, obejmując całe miasto. Na razie obowiązuje tylko w Śródmieściu. Zgodnie z przepisami to gminy same mogą decydować, czy ograniczają sprzedaż alkoholu w godzinach nocnych. Mają jednak prawo robić to tylko w sklepach i na stacjach benzynowych. Ograniczenia nie dotykają barów, pubów czy restauracji. Jak wynika z analiz Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, na razie takie zmiany wprowadzono tylko w ok. 7 proc. gmin w Polsce. Jednak jest wśród nich już zdecydowana większość dużych miast. Część z nich, jak Poznań, Wrocław czy ostatnio Łódź, zakaz wprowadza stopniowo, zaczynając od ścisłego centrum, a potem rozszerzając go na kolejne dzielnice.
Czytaj też: Ostatnia taka majówka? Ministerstwo Zdrowia zakończy wojnę na piwne promocje
Nie ma melin, ale...
Na całość już dwa lata temu poszedł Kraków, który prohibicją objął cały obszar miasta.