Rynek

Ostatnia taka majówka? Ministerstwo Zdrowia zakończy wojnę na piwne promocje

Majówka to dla sklepów dużych i małych tradycyjnie już bitwa na piwne rabaty. Majówka to dla sklepów dużych i małych tradycyjnie już bitwa na piwne rabaty. Kornelia Głowacka-Wolf / Agencja Wyborcza.pl
Politycy planują utrudnić życie sklepom i browarom – być może już w przyszłym roku nie będzie można oferować atrakcyjnych piwnych rabatów czy abonamentów. Chyba że handlowcy znajdą lukę w przepisach – dotąd zawsze im się to udawało.

Majówka to dla sklepów dużych i małych tradycyjnie już bitwa na piwne rabaty. Największe sieci po raz kolejny kuszą promocjami typu 5+5, 10+10, a nawet 12+12, w ramach których kupujący duże ilości piwa płacą aż o połowę mniej. Co prawda takie rabaty dostępne są w zasadzie przez cały rok, ale właśnie przed majówką jest ich w sklepowych gazetkach najwięcej. W tym roku jednak to nie akcje Biedronki ani Lidla budzą największe kontrowersje, ale propozycja franczyzowej sieci Żabka. W ramach rywalizacji z dyskontami proponuje ona promocję, w której również co drugie piwo jest za darmo. Tyle że należy je odbierać po sztuce dziennie przez dłuższy czas, a nie jednorazowo. Na zarząd Żabki do prokuratury doniósł już Jan Śpiewak, który od dłuższego czasu kreuje się na obrońcę narodu przed agresywną promocją alkoholu.

Czytaj także: Co drugie piwo już nie za darmo? Klienci sobie poradzą, dyskonty też

Alkoholowe promocje nielegalne?

Jednak sieci handlowe raczej nie mają się czego obawiać. Próbował już walczyć z nimi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale bez efektu. Prokuratura nie wszczyna śledztw, bo wychodzi z założenia, że cenowa promocja nie jest formą nielegalnej reklamy alkoholu i nie łamie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Duże i małe sklepy mogą zatem zachęcać klientów atrakcyjnymi rabatami – nie tylko przed majówką. Ale czy już wkrótce się to zmieni? W rządzie trwają prace nad projektem Ministerstwa Zdrowia, który m.in. zakazuje alkoholowych promocji. Nielegalne mają być nie tylko rabaty, ale też wszelkie programy lojalnościowe czy bony nagradzające za zakup wyrobów alkoholowych. Gdyby taka ustawa została niedługo uchwalona, byłaby to ostatnia majówka z tak atrakcyjnymi piwnymi promocjami.

Czytaj też: Więcej pijemy, krócej żyjemy. Jak to się stało, że wróciliśmy do sytuacji z lat 90.?

Znajdą lukę w przepisach

Chyba że sprzedawcy – po raz kolejny – znajdą lukę w przepisach. Wówczas ani UOKiK, ani aktywiści znów nie będą mogli wiele zrobić. Łatwo można sobie wyobrazić niższe ceny na wybrane piwne marki bez używania słowa „promocja” czy „rabat”. Klienci i tak szybko się zorientują, co warto kupić. Jedynym naprawdę skutecznym narzędziem ograniczenia promocji byłoby po prostu wprowadzenie minimalnej ceny na produkty alkoholowe. Stawka zależałaby od zawartości alkoholu etylowego w butelce czy puszce. Jednak takiego rozwiązania projekt Ministerstwa Zdrowia nie przewiduje. Poza tym nie wiadomo, w jakiej wersji trafi on do Sejmu, skoro zastrzeżenia do niego zgłasza Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Ono martwi się głównie nie o zdrowie Polaków, ale o los przedsiębiorców – zwłaszcza małych sklepów, dla których sprzedaż alkoholu (na czele z piwem) to bardzo ważne źródło przychodów i zysków.

Czytaj też: Rewolucja w piwie. Pijemy go mniej, pijemy inaczej. „Pokolenie Z już nie akceptuje stylu macho”

Sprzedaż piwa spada

Co ciekawe, walkę na piwne promocje prowadzą sieci handlowe, a same browary zapewniają, że w niej nie uczestniczą. Nieoficjalnie przyznają, że może im bardziej zaszkodzić niż pomóc, skoro zwraca uwagę polityków na wyjątkowo łatwy dostęp do alkoholu w naszym kraju. Tymczasem sprzedaż piwa w ostatnich latach spada (w ubiegłym roku o niemal 2 proc. w porównaniu z 2023 r., a w ciągu ostatnich pięciu lat o ok. 10 proc.) – mimo faktu, że w ramach najbardziej atrakcyjnych promocji jedna butelka czy puszka kosztuje zaledwie ok. 2 zł. Z drugiej strony zwłaszcza przed majówką czy świętami wielu konsumentów robi duże zakupy, a przykuwająca uwagę piwna promocja może zdecydować o tym, do jakiego sklepu po nie pójdą. Z punktu widzenia handlowców sprawa jest zatem jasna: warto zaryzykować oburzenie części Polaków, byle tylko reszcie sprzedać jak najwięcej alkoholu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną