Zwarzone piwo
Rewolucja w piwie. Pijemy go mniej, pijemy inaczej. „Pokolenie Z już nie akceptuje stylu macho”
Rynek piwa w ciągu ostatnich pięciu lat skurczył się o ok. 6 mln hektolitrów, czyli w przeliczeniu na półlitrowe puszki było ich mniej o 1,2 mld. Ubiegły rok był pod tym względem rekordowy, bo Polacy wypili zaledwie 35 mln hektolitrów piwa, czyli o blisko 2,2 mln mniej niż rok wcześniej. A przecież w 2018 r. wypiliśmy ok. 40 mln hektolitrów. Wciąż należymy do grupy piwnych potęg: w szczycie formy zbliżaliśmy się do 100 litrów w ciągu roku na statystycznego Polaka. Ustępowaliśmy jedynie Czechom i Austriakom. Pod względem globalnej wielkości produkcji Polska zajmuje dziewiątą pozycję w świecie. Dlatego piwowarzy mieli nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy piwoszy i w tym roku nadejdzie odbicie.
Wygląda na to, że nic z tego. – Liczyliśmy na wzrost sprzedaży, już choćby ze względu na ubiegłoroczny niski poziom. Poza tym polscy piłkarze zakwalifikowali się na Euro, a wydarzenia sportowe zawsze nakręcają sprzedaż piwa. No i nie udało się – piłkarzom ani nam. W pierwszym półroczu sprzedaż utrzymała się na zeszłorocznym poziomie. Nie pomogły ani długa majówka, ani ciepła pogoda. Gdyby nie szybki wzrost spożycia piw bezalkoholowych, rynek znów byłby na minusie – wyjaśnia Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce.
Browary pocieszają się, że choć sprzedają mniej piwa, to wartość rynku rośnie. W ub.r. sięgnęła 23,13 mld zł. Wszystko dlatego, że piwo drożeje, bo produkcja robi się coraz kosztowniejsza. – Najbardziej odczuwalny był wzrost cen energii, zdrożały surowce, opakowania, rośnie akcyza, coraz większy był też koszt pracy i to musiało przełożyć się na cenę – wylicza dyrektor Magdalena Brzezińska z Grupy Żywiec. A na tym nie koniec, bo branżę czekają spore wydatki związane z wdrożeniem nowego systemu kaucyjnego, który poza butelkami ma objąć także puszki, a do tych trafia dziś blisko połowa piwnej produkcji.