Wejście cyfrowego smoka
Sztuczna inteligencja i dyktatura. Czy Chiny już wygrywają ten wyścig? Stawka dla świata jest kolosalna
Gdyby chcieć wskazać jedno spektakularne wydarzenie zapowiadające obecną rewolucję sztucznej inteligencji, byłby nim pojedynek, do którego doszło w Seulu w marcu 2016 r. Naprzeciwko siebie zasiedli: Lee Sedol, południowokoreański arcymistrz starochińskiej gry planszowej go (wymyślonej 3–4 tys. lat temu), oraz program AlphaGo, stworzony przez brytyjskie laboratorium AI DeepMind należące do Google.
Mimo pozornej prostoty zasad – dwaj gracze umieszczają na planszy swoje kamienie (czarne albo białe), dążąc do otoczenia terytorium i kamieni przeciwnika – gra go jest jedną z najbardziej złożonych klasycznych planszówek, jakie kiedykolwiek wymyślono. Wynika to z możliwych konfiguracji kamieni, która przewyższa liczbę atomów we Wszechświecie. I właśnie dlatego wydawała się niemożliwym wyzwaniem dla programów komputerowych, szczególnie w porównaniu z szachami. Sukces w go – jak sądzono – wymagał czegoś trudno uchwytnego i niepodrabialnego: ludzkiej intuicji.
Szacuje się, że w samych Chinach pojedynek Lee Sedola z AlphaGo – sensacyjnie wygrany 4:1 przez sztuczną inteligencję – oglądało na żywo 60 mln ludzi. Kluczem do sukcesu komputerowego algorytmu okazało się innowacyjne połączenie przez DeepMind kilku zaawansowanych technik sztucznej inteligencji. Przede wszystkim tzw. głębokich sztucznych sieci neuronowych, które umożliwiły analizę wielu tysięcy partii rozegranych w internecie przez ludzkich graczy, a dzięki temu rozwinięcie swoistej „intuicji” do oceny pozycji na planszy i przewidywania najlepszych ruchów.
Seulski pojedynek stał się sensacją medialną (zwłaszcza w Korei i Chinach) oraz naukową (informacja o nim pojawiła się na okładce tygodnika „Nature”). Ale rok później doszło do kolejnego spotkania maszyny z człowiekiem, które wstrząsnęło samym matecznikiem gry go.