Naga prawda o ubraniach
Naga prawda o starych ubraniach. Nowe przepisy uderzają w zbiórki odzieży, znikają kontenery PCK
Jest ich w całej Polsce niemal 30 tys. Kontenery na używaną odzież ze znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża stały się jednym z elementów naszego krajobrazu. Przetrwały nawet skandal na Dolnym Śląsku w poprzedniej dekadzie, gdy rządzący wówczas lokalnym oddziałem PCK (w tym politycy PiS) kradli ubrania z takich pojemników i zarabiali na ich sprzedaży. Teraz kontenery z logo znanej organizacji charytatywnej zaczynają znikać, bo okazały się największymi przegranymi nowych zasad segregacji śmieci. Od stycznia tego roku nie wolno już wyrzucać starych ubrań i innych odpadów tekstylnych do zwykłych czarnych pojemników na zmieszane śmieci. Należy je wozić do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (potocznie zwanych PSZOK-ami), ale wiele osób wybrało inne, znacznie wygodniejsze dla siebie rozwiązanie.
Kontenery PCK, przeznaczone na odzież używaną, ale wciąż w dobrym stanie, zaczęły być traktowane jak kubły na ubraniowe odpady. Niektórzy próbują do nich wrzucać nawet dywany czy poduszki, a co się nie mieści, zostawiają dookoła. – Od wejścia w życie nowych przepisów do naszych pojemników zaczęło trafiać dużo więcej odzieży w złym stanie, której nie możemy ponownie wykorzystać. Wzrosły zatem koszty utylizacji takich odpadów, a firma, z którą mieliśmy kontrakt na obsługę kontenerów, wypowiedziała nam umowę. Dotąd zasada była taka, że my wykorzystujemy zebrane ubrania w dobrym stanie, a w przypadku reszty tekstyliów dostajemy określoną kwotę za każdy kilogram od operatora, który następnie sam je zagospodarowuje według swoich potrzeb – wyjaśnia Agnieszka Supińska, rzeczniczka Polskiego Czerwonego Krzyża.
Dodaje, że do kontenerów z logo PCK coraz częściej trafiają ubrania zniszczone, dziurawe, a nawet oblane różnymi substancjami. Nie dość, że nie nadają się do ponownego wykorzystania nawet po naprawie, to jeszcze niszczą zawartość pojemników.