Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Skok PiS na ziemię. To przekręt stulecia, a na Telusie i Romanowskim się nie kończy

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus i jego zastępca Rafal Romanowski, Warszawa, wrzesień 2023 r. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus i jego zastępca Rafal Romanowski, Warszawa, wrzesień 2023 r. Marcin Banaszkiewicz / FotoNews / Forum
Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało – usiłują nam wmówić prominentni politycy PiS. Przecież sprzedaną za niecałe 23 mln zł przez państwowy KOWR działkę, niezbędną dla CPK, państwo może teraz odkupić od prywatnego właściciela za ok. 400 mln zł.

To przekręt stulecia, wykonany już po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych przez tzw. rząd dwutygodniowy. Ówczesny prezydent Andrzej Duda powierzył jego utworzenie Mateuszowi Morawieckiemu, choć wiadomo było, że PiS władzy nie obejmie, bo nie ma koalicjanta. Spekulowano wtedy, że ten czas potrzebny jest politykom na zrobienie przekrętów, których nie zdążyli wykonać do wyborów. To, co wydawało się złośliwością, okazało się prawdą, ujawnił ją Szymon Jadczak z Wp.pl. PiS wykonał skok stulecia na polską ziemię rolną, której ponoć miał bronić, aby nie trafiła w obce ręce. Bo swoje to nie obce?

Przypomnijmy daty. Koalicja Obywatelska wygrywa wybory 15 października 2023 r., ale nie może utworzyć rządu od razu. Władzę sprawuje tzw. rząd dwutygodniowy, nowy rząd powstaje dopiero 13 grudnia. Przekręt dokonuje się w czasie tych dwóch tygodni, ale planowany jest dużo wcześniej.

KOWR sprzedaje 160 ha ziemi rolnej Piotrowi Wielgomasowi, współwłaścicielowi przetwórczej firmy Dawtona, 1 grudnia 2023 r. Zgodę na sprzedaż podpisał wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski, a zabiegał o nią jego szef Robert Telus, minister rolnictwa w rządzie PiS.

Czytaj także: Działka opchnięta, nikt nic nie pamięta: dla PiS afera CPK może być dewastująca

Kaczyński zawiesza Telusa i Romanowskiego

Transakcja nie tylko utrudni, a może wręcz uniemożliwi budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, z czego obaj panowie doskonale zdają sobie sprawę. Z daleka pachnie też korupcją. Dlaczego politycy PiS świadomie wydają zgodę, aby państwo traciło wielkie pieniądze? KOWR sprzedaje ziemię za 22,8 mln zł, a wiadomo, że jest ona dla CPK niezbędna, jej wartość musi rosnąć. I politycy PiS, szkodząc Polsce i własnej partii, robią mu taki prezent? Tylko po to, żeby zaszkodzić konkurentom, którzy obejmą po nich władzę? A może jednak dla swojej i partii korzyści?

Ujawnienie afery musi zaszkodzić partii, która deklaruje, że tylko ona jest obrończynią polskiej ziemi przed obcymi. Prezes doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Strategia obrony polega więc na tym, aby przekonać społeczeństwo, że winne przekrętu są tylko dwie osoby, Telus i Romanowski. Partia nie ma z nim nic wspólnego. Tyle że to nieprawda.

Bohaterów afery jest wielu

Współsprawcami afery, bez milczącej albo nawet z wprost wyrażoną zgodą, są nie tylko Ministerstwo Rolnictwa, ale też resort infrastruktury oraz państwowe przedsiębiorstwo Wody Polskie. Media ujawniły też, że o sprzedaży ziemi CPK alarmował w listopadzie 2023 r. Marcina Horałę, wtedy pełnomocnika ds. budowy CPK, który nic z tym nie zrobił, chociaż wtedy jeszcze mógł, a teraz wypiera się, że w ogóle o tym nie wiedział. To jemu przecież na budowie CPK powinno zależeć, przecież przez sprzedane przez KOWR 160 ha miały m.in. przebiegać tory szybkiej kolei. I Horała nawet resortu infrastruktury nie zaalarmował? Ani nawet prezesa? Przecież to była sprawa wagi państwowej!

Prezes Kaczyński natychmiast zawiesił w prawach członka partii Roberta Telusa, byłego ministra rolnictwa w rządzie PiS, oraz jego zastępcę Rafała Romanowskiego. Ale to aferze łba nie ukręci, rejestr winowajców się od nich może zaczyna, ale na pewno na nich nie kończy.

– Dawtona dzierżawiła tę ziemię od kilkunastu lat, przejęła ją w wyniku wygranego przetargu po dzierżawcy, który sobie nie radził – ujawnia pracownik KOWR. To bardzo dobra polska firma bardziej przetwórstwa rolnego niż rolna, choć gospodarstwo ma duże. Kupiła zakład przetwórstwa pomidorów w Milejowie, który zbankrutował. Jej właściciele od dawna próbowali tę państwową ziemię od KOWR wykupić, z pożytkiem dla polskiego rolnictwa, bo od takich gospodarstw zależy jego konkurencyjność i nasze bezpieczeństwo żywnościowe. Ale za każdym razem słyszała w KOWR twarde „nie”. KOWR powstał przecież po to, żeby obrót polską ziemią rolną zamrozić.

Czytaj także: KOWR hojny i dojny dla swoich. Przekręt gonił przekręt, może zabraknąć prokuratorów

Ale stosunek ministra Telusa do Dawtony zmienił się od lata 2023 r. Zaczął bywać w firmie, publicznie chwalił. Wyraźne ocieplenie stosunków obserwowało wielu, także w KOWR.

Przeszkody były trzy

Przeszkody uniemożliwiające sprzedaż państwowej ziemi prywatnej spółce były dwie, a tak naprawdę trzy. W rejestrach Wód Polskich na tamtejszych gruntach znajduje się „ciek wodny”. Jak rządził PiS, traktowano go jako rzekę, a wtedy państwowy grunt sprzedany być nie może. Kiedy politycy zaczęli przymierzać się do przekrętu, „ciek” nagle stał się rowem melioracyjnym i przeszkoda do sprzedaży zniknęła. Zasypano też inną przeszkodę, którą był staw. Wody Polskie przestały mówić „nie”. Według Wp.pl Ministerstwo Infrastruktury umorzyło postępowanie w sprawie cieków, które zniknęły. Trudno je wykluczyć z kręgu podejrzeń.

Przeszkodę drugą stanowiły roszczenia prywatyzacyjne spadkobierców przedwojennych właścicieli. Gdyby KOWR postanowił sprzedać ziemię w Zabłotni (30 km od centrum Warszawy), oni powinni mieć pierwszeństwo w staraniu się o kupno. Ulotnili się?

Czytaj także: Hodowle strat. Tak KOWR przejadał publiczne pieniądze. PiS wymyślił, jak się do nich dobrać

PiS położyło łapę na prywatnej ziemi

Najważniejsza jednak była przeszkoda trzecia. PiS, tworząc w 2017 r. KOWR (z połączenia Agencji Nieruchomości Rolnych oraz Agencji Rynku Rolnego), chciało zawłaszczyć prawo do dysponowania całą ziemią rolną, pozostającą nie tylko w gestii państwa, ale także będącą prywatną własnością. Zamrozić obrót ziemią rolną, całą. Gdybyśmy mieli niepodporządkowany tej partii Trybunał Konstytucyjny, moglibyśmy się dowiedzieć, że jest to niezgodne z konstytucją.

Z KOWR wcześniej czy później do czynienia będzie miał każdy Polak, który ma w rodzinie prywatną działkę, nawet nieznacznie większą niż 3 tys. m kw. Jeśli zechce ją sprzedać, a w rejestrach uznana jest ona jako grunt rolny, nawet jeśli nigdy nic na niej uprawiane nie było, musi zwrócić się o zgodę do KOWR. „Polityka” opisywała przypadki, gdy KOWR takiej zgody udzielić nie chciał, bo… działka była położona na atrakcyjnym terenie. Może też skorzystać z prawa pierwokupu. To brzmi wprost jak zaproszenie do korupcji.

Czytaj także: CPK: mit, nie lotnisko. Racjonalnie było tylko na początku. Czy jest jakaś alternatywa?

Swojej ziemi wybranemu przez siebie kupcowi, po uzgodnionej cenie, nie może także sprzedać rolnik. Tyle że KOWR wchodzi do akcji dopiero, gdy działka jest większa niż 2 ha. Przez osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości prawem rozporządzania polską ziemią rolną dysponowali politycy PiS. Przez dwa lata rządów Koalicji Obywatelskiej złego prawa nie próbuje zmienić PSL, którego poseł Henryk Smolarz jest obecnie szefem KOWR. Bo pokusa, żeby z niego korzystać, wciąż jest duża?

Pokusa nie zniknęła

To już za Smolarza w KOWR powstał audyt, w którym opisywano najbardziej rażące przekręty poprzedników. O sprzedaży 160 ha państwowej ziemi nie ma ani słowa! A przecież na Mazowszu drugiej takiej transakcji nie było, kierownictwo KOWR nie mogło o niej nie wiedzieć. Dlaczego wolało milczeć?

Smaczku sprawie dodaje fakt, że w centrali KOWR za dysponowanie państwową ziemią w czasach rządu PiS odpowiadał Jan Białkowski, działacz „Solidarności” Rolników Indywidualnych. Związkowcy żądają „rozkułaczania” dużych, nowoczesnych gospodarstw rolnych i dzielenia dzierżawionej przez nie państwowej ziemi między drobnych rolników, czyli protestujących. Polityka KOWR wtedy i obecnie jest taka sama. Duże, nowoczesne gospodarstwa dzieli się na dziesięciohektarowe działki i kupuje nimi głosy związkowców.

KOWR dysponuje nadal 1,2 mln ha państwowych gruntów. Takich transakcji, jak z Dawtoną można zrobić dużo.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną