Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

PiS zawiniło, Grada powieszą

Stocznie trzeba ratować, a nie cynicznie wykorzystywać do walki politycznej.

Cokolwiek w sprawie stoczni zrobi dziś minister skarbu, może się dla niego skończyć postawieniem przed Trybunał Stanu – zapowiedziało Prawo i Sprawiedliwość. Rzeczywiście, pole manewru Aleksandra Grada jest minimalne. Kolejki inwestorów, pchających się do zakupu naszych stoczni, nie widać. Jeśli mamy program restrukturyzacji przedstawić Komisji Europejskiej do 12 września, trzeba negocjować z tymi, co zgłosili się wcześniej. Oni zaś doskonale zdają sobie sprawę z patowej sytuacji rządu i chcą ją wykorzystać, niczego przecież nie ryzykują. Ich żądania są twarde, chcą stoczni bez starych długów i strat wynikających z nierentownych kontraktów. To by oznaczało, że państwo ma dołożyć kupującym około 2 mld zł. Ministrowi skarbu będzie więc można postawić zarzut ciężkiego kalibru – nie tylko sprzedał trzy stocznie za symboliczną złotówkę prywatnemu kapitałowi, ale jeszcze mu sporo dopłacił.

Niestety, wariant drugi i ostatni jest jeszcze gorszy. Jeśli stocznie nie zostaną sprywatyzowane, upadną. Pracę straci nie tylko kilka tysięcy stoczniowców, ale też kilkadziesiąt tysięcy pracowników kooperujących z nimi firm. Za taki dramat Trybunał należy się tym bardziej i szukający awantur PiS okazji nie przepuści. Zanim jednak Cygana powieszą, warto poszukać kowala, przypomnieć, kto zawinił naprawdę, bo akurat najmniej na sumieniu ma rząd obecny. Stocznia Szczecińska już raz zbankrutowała, w 2002 r. za rządów SLD. Zamiast jej pomóc, np. gwarancjami, zdecydowano się na ponowne upaństwowienie – ze wspierania państwowego łatwiej się wytłumaczyć. Potem już rząd nie robił nic, a na odchodne zostawił program konsolidacji trzech stoczni. Kiedy władzę przejął PiS, zamiast łączyć – podzielił.

Polityka 33.2008 (2667) z dnia 16.08.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama