SLD złożył projekt ustawy o związkach partnerskich. Z pewnością przede wszystkim z myślą o parach homoseksualnych. Pary heteroseksualne mają do dyspozycji Kościół i Urząd Stanu Cywilnego, gdzie mogą formalizować swoje związki, ale jak pokazują badania, coraz rzadziej z tej możliwości korzystają. Dlaczego tak się dzieje? Czy formalny związek przechodzi kryzys? Co się za tym kryje?
W końcu i tak kochamy się, żyjemy razem, mieszkamy razem, spłacamy wspólny kredyt, dzielimy obowiązki, czasem także opiekę nad dziećmi. Jesteśmy ze sobą blisko i mamy sporo zobowiązań, więc ewentualne rozstanie nie jest proste. Co zmieniłby zatem „papierek”? Niektórzy mówią, że boją się odpowiedzialności (choć i tak ją ponoszą), niektórzy utraty poczucia wolności (stereotyp - z tym kojarzy się małżeństwo). Z pewnością w podjęciu decyzji o sformalizowaniu związku nie pomagają nasze doświadczenia z własnej rodziny. Rozwody, zdrady, nieszczęśliwe kobiety i nieszczęśliwi mężczyźni pozostający w swoich małżeństwach i nie potrafiący ich zmienić. Z jednej strony pragniemy bliskości i miłości, a z drugiej boimy się jej. W gabinetach terapeutycznych głośno rozbrzmiewa „nie chcę takiego związku, jaki mieli moi rodzice”. Małżeństwo najwyraźniej nie kojarzy nam się dobrze.
Ale istotne jest również to, jakie były nasze relacje z matką, czy ojcem – nie tylko jakość związku między nimi. Jeśli relacje te były dobre, czuliśmy się bezpieczni, to zobowiązanie formalne w dorosłym życiu nie stanowi problemu, nie jest dla nas zagrażające. Nie boimy się, że stracimy tożsamość lub, że będziemy musieli coś poświęcić, żeby utrzymać relację. Wydaje się więc, iż pojawiające się często wyjaśnienie: nie chcemy się pobierać, bo żaden papier nie jest dla nas ważny, to nie zawsze prawda. Skoro nie możemy się zdobyć na ten czysto formalny gest, mogą stać za tym poważniejsze przyczyny niż nam samym się wydaje.