Przyszła do psychologa, bo nie ma gdzie pójść. Ma wszystko za sobą. Karierę. Zarobki. Urodę. Siłę. Przez 25 lat miała też oczywiste poczucie tożsamości: wiceprezes. Singielka, bezdzietna – to traktowała jak drugorzędne parametry, raczej walory. Najbardziej dojmujące po „rozwiązaniu umowy o pracę ze względu na zmniejszenie stanu zatrudnienia” jest poczucie bycia nikim. Radykalna redukcja stanu posiadania tożsamości – mówi Natalia, lat 45, od kilku miesięcy poszukująca pracy. Bezskutecznie, bo potencjalni pracodawcy „nie mają płacy dla tej pani”.
Nad-wytrzymali
Trafiają do psychologa, gdy pali się im już rezerwa, mówi Dominika Markowska, psycholog i doradca zawodowy z warszawskiego Centrum Probalans. Zwolniły się same, zostały zwolnione – nieważne. Ważne, że raptem nie dzieje się nic. Owszem, zmiana pracy zdarza się im nie pierwszy raz w życiu, ale przedtem jakoś żarło, ktoś zadzwonił. A teraz rozsyłasz aplikacje. I nic. Pracowałeś po 12 godzin na dobę, nie jesteś pieprzonym nieudacznikiem. Nic.
To nie jest tylko tak, że kryzys – naturalny przecież w gospodarce rynkowej – musi dopaść swoje ofiary. Ćwierćwiecze polskiego kapitalizmu prowokuje refleksję, czy musieliśmy wybrać aż tak wymagającą jego wersję. Wydajny ekonomicznie, bo cywilizacyjny awans kraju jest oczywisty, ale też mocno obciążający dla ludzkiej psychiki. Gramy tak twardo, że cierpliwa akceptacja dla reguł tej gry wydaje się zadziwiająca. Mówiliśmy: Polak potrafi; teraz chciałoby się powiedzieć: Polak wytrzyma.
Firma Kelly Services zbadała w 30 krajach, w tym 16 europejskich, na co gotowy jest pracownik. W odporności wyprzedzają nas tylko Tajlandia, Malezja, Indonezja, Chiny, Meksyk. 26 proc. Polaków pracuje po godzinach, 23 proc.