Referendum w sprawie 6-latków? Nie do końca żartem można zapytać, a czemu by nie poddać referendom kolejnych kwestii, które są przedmiotem gorących wypowiedzi politycznych i publicystycznych. Jesteś za czy przeciw likwidacji gimnazjów? Za czy przeciw lekcjom religii w szkołach? Za utrzymaniem testów na wszystkich szczeblach, czy przywróceniem egzaminów wstępnych na uczelnie wyższe? Za czy przeciw licencjatowi?
Reformowaniu polskiej oświaty i szkolnictwa wyższego od ćwierćwiecza towarzyszą emocje. Dziś wydają się sięgać zenitu. Wiele z owych „fundamentalnych” kwestii gwałtownie nabiera osobliwej mocy politycznej: powiedz, co sądzisz o 6-latkach czy gimnazjach, a powiem ci, czyś lewak, liberasta czy też prawy i sprawiedliwy. W programie sposobiącego się do władzy PiS pada kilka kategorycznych odpowiedzi: obowiązek szkolny od siedmiu lat, zamknąć gimnazja, porzucić testy, zlikwidować licencjat. Czy te proste recepty to tylko gra na stereotypowych ocenach i zbiorowych emocjach? Czy też może polska szkoła zabrnęła w liczne ślepe zaułki? I trzeba jednak wrócić do PRL?
Marzenia i rzeczywistość
Po zmianie ustroju zaczęło się od społecznej zgody, że trzeba szkołę wyzwolić z autorytaryzmu i pancerza ideologicznego, przywrócić godność i twórczą wolność nauczycielom, uwolnić dzieci i młodzież z lęku, nudy kanonicznych lektur, sztampy lekcji i akademii. Była to zgoda tyle powszechna, ile krótkotrwała. Obecny polski system szkolny nie jest efektem jednej konsekwentnej wizji reformatorskiej i na dobrą sprawę powinno dziwić, że działa całkiem sprawnie, zważywszy, jak potężnym siłom o sprzecznych wektorach był poddawany od 1989 r.