Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Strzały z internetu

Czy sieć sprzyja demokracji

Państwo Islamskie uczyniło z Twittera i YouTube przerażająco skuteczny instrument wojny propagandowej. Państwo Islamskie uczyniło z Twittera i YouTube przerażająco skuteczny instrument wojny propagandowej. Dado Ruvic/Reuters / Forum
Dzisiejszy model funkcjonowania internetu jest jakby stworzony dla dyktatury. Przywileje internetowych korporacji i samowola służb specjalnych naprawdę zagrażają wolności i demokracji.
Internet ukształtowano pod dyktando potężnego lobby służb specjalnych i biznesu.Adam Berry/Getty Images Internet ukształtowano pod dyktando potężnego lobby służb specjalnych i biznesu.

To było tak niedawno! Trzy lata temu szef Google Eric Schmidt i Jared Cohen, szef think tanku Google Ideas i doradca gabinetów Busha i Obamy do spraw cyfryzacji, razem opublikowali książkę „The New Digital Age”, bardzo ciepło przyjętą wówczas przez polskich polityków i publicystów. W tej książce obiecywali nam rychłe nadejście globalnego triumfu demokracji za sprawą upowszechnienia dostępu do internetu. Dziś, kiedy wygląda na to, że demokracja jest w globalnym odwrocie – i w dużym stopniu dzieje się tak za sprawą negatywnych skutków internetu – czyta się ich słowa z rozrzewnieniem:

„Obywatelska partycypacja osiągnie niespotykany dotąd poziom, bo każdy, kto ma telefon komórkowy i dostęp do internetu, będzie mógł odegrać swoją rolę, promując przejrzystość i odpowiedzialność. Sklepikarz z Addis Abeby i sprytny nastolatek z Salwadoru będzie mógł publikować informacje o łapówkach i korupcji, ogłaszać nieprawidłowości wyborcze i ogólnie zmuszać rząd do rozliczeń. (...)

Bagno postprawdy

Ludzie próbujący głosić mity na temat religii, kultury, etniczności czy czegokolwiek innego będą musieli ciężko walczyć o utrzymanie swoich narracji na powierzchni, otoczeni przez morze dobrze poinformowanych słuchaczy (...). Szaman z Malawi może nagle odkryć, że jego społeczność traktuje go wrogo, jeśli ludzie będą mogli odnaleźć informacje podważające jego autorytet”.

Te przepowiednie spełniły się à rebours. Mieszkańcy Aleppo do samego gorzkiego końca mieli telefony komórkowe z dostępem do internetu. Niewiele im to pomogło. Przez cały czas wojny domowej w Syrii – która zaczynała się rozkręcać, właśnie gdy wyszła książka Cohena i Schmidta – internet działał ponad podziałami.

Polityka 1.2017 (3092) z dnia 27.12.2016; Polityka; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Strzały z internetu"
Reklama