Katarzyna Czarnecka: – Polityka mnie męczy i brzydzi. Nie chcę czytać gazet i oglądać informacji, tylko uciec od tej rzeczywistości. Mimo to, wbrew sobie, kupuję prasę, włączam telewizor, a później nie mogę przestać rozmawiać o tym, co się wokół dzieje. I zajmowanie się tematami niezwiązanymi z polityką wydaje mi się wręcz nieprzyzwoite. Coraz więcej Polaków tak mówi. Co się z nimi dzieje?
Magdalena Nowicka: – Są w stanie rozdwojenia spowodowanym ogromnym napięciem związanym ze sferą polityki. Odczuwają przede wszystkim lęk – bardzo trudną emocję, budzącą się w sytuacjach, nad którymi człowiek nie ma kontroli.
Nie od dziś wiadomo, że w demokracji po wrzuceniu głosów do urn społeczeństwo nie ma właściwie żadnego wpływu na to, jakie decyzje w jego sprawach podejmuje władza.
Wiadomo. Demokracja to system, w którym społeczeństwo ma jedynie złudzenie swojego wpływu. Ale to określiłabym raczej jako brak poczucia sprawstwa. Jest ono tu ważne, ale nie najistotniejsze, bo większość z nas zdaje sobie jednak sprawę, że nie można go mieć w każdej sytuacji. Kontrola to co innego: ona polega na tym, że człowiek orientuje się w tym, co się dzieje, i potrafi pewne rzeczy przewidzieć. A nasza rzeczywistość stała się w dużej mierze nieprzewidywalna. Zresztą nie tylko nasza. Mamy także zagrożenia o charakterze globalnym. Potencjalnie katastrofalne w skutkach, takie, przed którymi nie jesteśmy w stanie się obronić. Właściwie żyjemy w notorycznym braku poczucia bezpieczeństwa, a co za tym idzie w permanentnym lęku.
A nie strachu?
Kiedy człowiek przeżywa strach, boi się rzeczy konkretnych. Pewnie są osoby, których i on dotyka. Jednak dominuje lęk. Bardziej zgubny dlatego, że nie zawsze da się zidentyfikować jego źródło.