Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Święty Tomasz z Oławy

O człowieku, który z własnej woli pomaga uchodźcom

Uchodźcy syryjscy czekający na granicy węgiersko-austriackiej Uchodźcy syryjscy czekający na granicy węgiersko-austriackiej Mstyslav Chernov / Wikipedia
Byli uchodźcami z daleka, więc przyjął ich do siebie. Jedni twierdzą, że zwariował, inni, że ratuje honor całej Polski.
Tomasz Wilgosz z Tonim (z prawej) i MimozemBartek Sadowski Tomasz Wilgosz z Tonim (z prawej) i Mimozem

Syryjczycy mówią o nim anioł, a wtedy on ze skromności cały się rumieni. Przecież nie robi nic wielkiego. Dał im tylko mieszkanie, płaci za nich rachunki, pomaga znaleźć pracę, załatwia 500+, zasiłki i inne urzędowe sprawy, zaprasza na wspólne wyjazdy, a gdy jest ciepło – na grilla. No i od czasu do czasu podrzuci im stówkę lub dwie, ale tak dyskretnie, żeby nie nadwerężyć za bardzo ich syryjskiej dumy.

Już dwa lata są razem. W małej Oławie, 27 km na południowy wschód od Wrocławia. Tomasz Wilgosz i jego polska rodzina – żona oraz trójka dzieci – i rodzina syryjska, a właściwie dwie.

Przylecieli do Polski w 2015 r., razem ze 150 innymi Syryjczykami, których sprowadziła Fundacja Estera i którzy w atmosferze skandalu trafili do parafii i rodzin w całym kraju. Większość sprowadzonych już dawno uciekła od swoich opiekunów – wybrali dobrobyt zachodnioeuropejski. Zostali nieliczni, zaledwie 13 rodzin, w tym właśnie oławscy Syryjczycy Tomasza.

Tomasza nachodzi czasem myśl, że może już wystarczy tego miłosierdzia, może już powinien przeciąć pępowinę? Ale nie potrafi.

Jako Samarytanin

Jeszcze do niedawna jego życie było zwyczajne. Po skończonych studiach, teologii i matematyce, umiejętnie połączył racjonalność z metafizyką, założył firmę marketingową. Założył też rodzinę. Trójka dzieci, żona nie chciała więcej, więc na tym poprzestali. Piękny dom, co rano msza, co roku zagraniczne wakacje i nagle te wszystkie dokonania zaczęły się Tomaszowi wydawać zawstydzająco małe.

Pamięta ten moment, gdy jechał samochodem i nagle w radiu podali informację, że zatonął statek z pięciuset uchodźcami, którzy próbowali przedostać się do Europy. Tomasz wie, że wielu takie wiadomości zagryza kotletem i popija winem, siedząc wygodnie przed telewizorem, ale on, gdy to usłyszał, musiał aż zjechać samochodem na pobocze.

Polityka 19.2017 (3109) z dnia 09.05.2017; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Święty Tomasz z Oławy"
Reklama