Edukacja seksualna za rządów PiS? Młodzi nic tu dla siebie nie znajdą
Aleksandra Sojda: – Jakie są państwa główne zarzuty wobec nowej podstawy programowej do Wychowania do życia w rodzinie?
Paulina Trojanowska-Malinowska, psycholog i edukatorka seksualna: – Po przeczytaniu nowej podstawy programowej pomyślałam: to nie jest odpowiedź na potrzeby młodych ludzi. Rozmawiam z młodzieżą na warsztatach, przez telefon zaufania, na akcjach ulicznych grupy PONTON, i odnoszę wrażenie, że nowe założenia opierają się raczej na wyobrażeniach dorosłych o tym, co młodzież powinna wiedzieć, a nie na uwzględnieniu problemów, trudności, potrzeb i wiedzy, której młodzi faktycznie pożądają. To właśnie jest główny zarzut: zapomniano o ludziach, do których ta podstawa programowa jest adresowana.
Kładzie się w niej nacisk na słowo „rodzina”, które pada 173 razy, a przecież młodych ludzi, zanim założą rodzinę, czeka wiele innych wyzwań. W podstawie ewidentnie zabrakło miejsca na dorastanie.
Tak. Obawiam się poza tym, w jaki sposób będzie mówiło się o rodzinie. Jestem za tym, żeby dyskutować o różnorodności, bo rodzina może wyglądać w różny sposób i nie możemy jej oceniać. Zgodnie z założeniami podstawy programowej promowany ma być głównie tradycyjny model rodziny, który jest tak samo ważny jak inne. Ale powinniśmy rozmawiać również o innych modelach. Dlaczego? Bo tego chce młodzież. Mieliśmy już parę zgłoszeń adresowanych do grupy PONTON od młodych osób, które żyją w rodzinach niepełnych, gdzie rodzice są rozwiedzeni. Na lekcjach ci młodzi dowiadują się, że taka rodzina to coś złego, nienormalnego i nieprawidłowego. To ich oburza. Taka retoryka się nie sprawdza: młodzież chce rozmawiać o różnorodności, bo też ich sytuacja rodzinna jest różna. Pracuję 7 lat z młodymi ludźmi i pytania, które otrzymuję, nie dotyczą tego, kto jaką ma pełnić funkcję w rodzinie.