Mało które pojęcie zrobiło w Polsce taką karierę jak „klauzula sumienia”. Ostatnio pada w kontekście drukarni z Łodzi, której pracownik odmówił zrealizowania zamówienia dla organizacji LGBT. Na wniosek ministra sprawiedliwości, w obronie pracownika, jego „prawem do sumienia” zajmie się Trybunał Konstytucyjny. Wcześniej dwie instancje sądu upominały go, odwołując się do Kodeksu wykroczeń, a rzecznik praw obywatelskich podkreślał, że takie traktowanie klientów to dyskryminacja. Jednak minister sprawiedliwości wcale tak nie uważa. Twierdzi za to, że „prawo do sumienia jest kategorią nadrzędną, bo kładącą podwaliny pod demokrację”. I że to je trzeba chronić.
Sumień dobyli też myśliwi. Właściciele gruntów od miesięcy wyłączali je sądownie z okręgów łowieckich, przynajmniej trzy z nich pozbawiając w ten sposób dostępu do lasu i zwierząt do odstrzelenia. Zgodnie z nową ustawą Ministerstwa Środowiska, właśnie podpisaną przez prezydenta, już nie będą mogli powoływać się na prawo własności ani nawet na troskę o własne bezpieczeństwo. Jedyną okolicznością na tyle ważną, by przegonić myśliwych z własnej ziemi, zostało „sumienie” i „przekonania religijne”. No, trzeba będzie jeszcze udowodnić w sądzie szczerość tych przekonań.
W kolejce są farmaceuci. W grudniu 2017 r. zgłosili popartą 15 tys. podpisów ustawę, wedle której każda apteka, nawet jedyna w mieście – i każdy aptekarz z osobna – będzie mogła powołać się na „klauzulę sumienia” i odmówić sprzedaży dowolnej substancji. Czy także ratującej życie – nie jest jasne, a jednak projekt poparło Biuro Analiz Sejmowych. A także minister zdrowia, który jeszcze rok temu był przeciw, jednak do zmiany zdania przekonało go, jak mówi, orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, że „prawo lekarza, jak każdej innej osoby, do powstrzymania się od działań sprzecznych z własnym sumieniem wypływa wprost z wolności gwarantowanej przez Konstytucję”.