Społeczeństwo

Zawsze znajdzie się strażnik do upominania matek. To takie polskie

Jacek Żalek i Jarosław Gowin podczas konferencji prasowej Jacek Żalek i Jarosław Gowin podczas konferencji prasowej Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Styl typowy. A myśl prosta. To mocno wrośnięte w polskie społeczeństwo przekonanie, że nic tak nie uszlachetnia jak cierpienie. Ale tylko w domowych zaciszach.

„Po tym, jak się zachowują ci opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im gotówki. (...) Te dzieci są zamknięte, nie chodzą do szkoły, nie ma możliwości sprawdzenia, czy pieniądze zostały wydane na potrzeby tych dzieci, czy w inny sposób, na potrzeby opiekunów. Jeżeli na oczach całej Polski można traktować dzieci jako zakładnika do realizacji swoich partykularnych interesów, to w zaciszu domów tak samo może być” – pochwalił się opinią Jacek Żalek z Porozumienia Jarosława Gowina, w Sejmie reprezentujący PiS. Powiedział to, co już w wielu innych wariantach ogłaszano w tym miejscu. Że „rodzice karygodnie przetrzymują” (posłanka Berndeta Krynicka), że trzeba by znaleźć na nich paragraf (poseł Jan Pięta) itd.

Cierpienie uszlachetnia? Tylko w domowych zaciszach

Styl typowy. Gdy inni atakują, lepiej samemu ich uprzedzić. A myśl bardzo prosta. Smutno wrośnięta w polskie społeczeństwo. Stoi za nią przekonanie, że nic tak nie uszlachetnia jak cierpienie. Pod warunkiem jednak, że jest ono uprawiane w domowych zaciszach. Takie cierpienie następnie powinno być składane w ofierze, aby Bóg pozwolił wytrzymać jeszcze więcej. Domowe sanktuarium cierpiętnicze należy opuszczać jedynie w celu udania się do spowiedzi. A potem z nowym zapałem oddać się cierpieniu.

A tu jedna kobieta, matka niepełnosprawnego syna, wyszła z owym cierpieniem w przestrzeń publiczną. Kłopot, że matka, a te są w polskiej mentalności pod ochroną, ale też kobieta – a z nimi wiadomo, złe nasienie. Zła, niepoświęcająca się matka to jeszcze gorzej niż kobieta. Co oznacza, że należy ją przywołać do porządku. W każdej wiosce, w każdej prosto skonstruowanej społeczności znajdzie się chętny do roli strażnika w więzieniu. Pilnującego kobiet, dbającego o właściwą rangę cierpienia.

Czytaj także: Podejrzana Matka Polka

Pora zmienić myślenie

Jesteśmy – jako społeczeństwo, bo nie jako jednostki – przesiąknięci owym myśleniem głębiej, niż sądzimy. Jeszcze parę lat wstecz samorządowcy, rozsądni, światli ludzie, pytani o stosowane na swoim terenie mechanizmy wspierania rodzin, w których występuje niepełnosprawność (a najczęstszą przyczyną tej jest starość), rozkładali ręce – że przecież to sprawa rodzinna. Dodawali, że mieszanie się mogłoby być źle przez rodziny odczytane.

Bardzo już potrzebujemy wyplenić to myślenie. Odświęcić upodlenie. Głośny proces, jeszcze lepiej z finałem w postaci skazania posła (nie tyle plotącego bzdury, ile sączącego przemoc w przestrzeń publiczną), to dobra okazja ku temu. Jedyny kłopot, że ani rodziny dotknięte doświadczeniem niepełnosprawności bliskiego, ani zależni od innych i pozbawieni rodzin nie mogą czekać. A dramat bezradności, biedy, zmęczenia, wyczerpania, poniżenia nikogo nie uszlachetni.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną