Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Gry grobami. Dwa lata ekshumacji smoleńskich

Ponowny pogrzeb Arkadiusza Arama Rybickiego Ponowny pogrzeb Arkadiusza Arama Rybickiego Jan Rusek / Agencja Gazeta
Dwa lata temu, 14 listopada 2016 r., prokuratura zaczęła rozkopywać groby ofiar katastrofy smoleńskiej. W maju spenetrowano ostatni grób. Po co i komu był potrzebny ten makabryczny spektakl?

Ekshumacje miały udowodnić albo wykluczyć zamach. Aby potwierdzić lub obalić tezę o zamachu, wystarczyło przeprowadzić sekcję jednej ofiary. Część rodzin protestowała, ale prokuratura upierała się, że nie ma innego wyjścia, trzeba dokonać sekcji wszystkich zwłok. Nie ma wątpliwości, że ekshumacje zarządzono na polityczne zamówienie. Były potrzebne, aby jak w horrorze, napięcie rosło, a podkomisja Antoniego Macierewicza mogła głosić swoje ocierające się o brednie rewelacje.

Postępowanie prokuratorskie po raz kolejny przedłużono, tym razem do 31 grudnia 2018 r. Możemy być pewni, że w styczniu termin znów zostanie przesunięty. To typowe śledztwo bez końca. Na micie zamachu smoleńskiego zbudowano przecież pozycję PiS, a jej utrzymanie wymaga nieustannego dolewania oliwy do ognia.

W poszukiwaniu trotylu

Pierwszą ekshumację przeprowadzono na Wawelu 14 listopada 2016 r. Otwarto kryptę ze szczątkami Marii i Lecha Kaczyńskich. Nie ujawniono, jak przeprowadzono badanie, ale z procedury wynika, że trumny po wyjęciu z grobu wkładane są do drewnianej skrzyni i transportowane specjalistycznymi karawanami do wybranego zakładu medycyny sądowej. Tam swoich czynności dokonują lekarze sądowi pod nadzorem prokuratora. Wszystko jest utrwalane przy pomocy kamery.

W przypadku szkieletów, a po sześciu latach od pochówku przeważnie pozostają już tylko kości, chociaż przy odpowiedniej wilgotności i strukturze gleby na niektórych szczątkach znajdowane są też tkanki, można zbadać rodzaj doznanych złamań albo wlot i wylot kuli.

Reklama