Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

E-ZLA pod „miękką presją”

Zwolnienia elektroniczne obowiązkowe od 1 grudnia

Wielu lekarzy, zwłaszcza starszych, woli zwolnienia wypisywać na papierze. Wielu lekarzy, zwłaszcza starszych, woli zwolnienia wypisywać na papierze. stasique / PantherMedia
Od soboty każde zwolnienie, jakie wypisze nam lekarz, będzie musiało być przesłane do ZUS oraz pracodawcy drogą elektroniczną. Decyzja jest obligatoryjna, ale będzie wprowadzana pod „miękką presją”. Wielu lekarzy, zwłaszcza starszych, woli zwolnienia wypisywać na papierze.

A nasza służba zdrowia funkcjonuje jako tako właściwie dzięki tym starszym – aż 35 proc. lekarzy jest już w wieku emerytalnym. Zmuszanie ich do uczenia się systemu, który dla niektórych jest już za trudny, może ich z publicznego lecznictwa po prostu wypchnąć. Co dla chorych może skończyć się dramatem, ponieważ już teraz Polska jest krajem, w którym lekarzy w stosunku do liczby ludności jest najmniej.

Lekarze nieufni wobec e-ZLA

Przeciwko zwolnieniom elektronicznym protestowali także lekarze młodsi. Obawiają się, że zamiast ułatwić, mogą im niekiedy utrudniać pracę i wydłużać czas, jaki będą musieli przeznaczyć pacjentowi. Na przykład podczas wizyt domowych albo na terenach, gdzie szwankuje internet. Wtedy bowiem muszą choremu wypisać zwolnienie na papierze, ale po powrocie do gabinetu, w ciągu trzech dni, elektronicznie przesłać je do ZUS oraz jego pracodawcy. Stąd ten protest.

Czytaj także: Dlaczego młodzi medycy wyjeżdżają za granicę

Jak dotąd sprawdzały się e-zwolnienia?

Termin obowiązywania e-zwolnień jest ostateczny, bo i tak był już przesuwany kilkakrotnie. E-zwolnienia funkcjonują w Polsce od stycznia 2016 r., ale przyjmowały się bardzo opornie. Po prawie roku, w listopadzie 2017 r., wystawiało je zaledwie 6,4 proc. lekarzy. Obecnie robi tak już ok. 60 proc. (czyli 92 tys. lekarzy), ale – jak twierdzi ZUS – w Warszawie, Koszalinie, Siedlcach jest to już 80 proc. Są jednak miejsca, gdzie robi to tylko 40 proc. medyków. Surowe egzekwowanie zmiany mogłoby przynieść spory bałagan, stąd ta „miękka presja”. Na razie tylko co drugie zwolnienie było wystawiane elektronicznie, mimo że gabinety mogą starać się o dofinansowanie zakupu komputerów.

ZUS zachęca także pacjentów i pracodawców, by zakładali sobie profil na Platformie Usług Elektronicznych ZUS, wtedy zwolnienia będą mogły być przesyłane także esemesem. ZUS deklaruje gotowość pomocy – usługę pomoże zainteresowanym aktywować Centrum Obsługi Telefonicznej. W najbliższą sobotę ZUS ogłasza też białą niedzielę, można będzie – w razie kłopotów – uzyskać pomoc.

Na co liczy ZUS, wprowadzając e-ZLA? Na oszczędności

Determinację ZUS we wprowadzaniu e-zwolnień łatwo wyjaśnić. Ubezpieczyciel liczy na oszczędności i na to, że trudniej będzie na zwolnieniach oszukiwać. Teraz pacjent na zaniesienie zwolnienia do pracy ma aż pięć dni, jeśli zwolnienie jest „lewe”, może w tym czasie spać spokojnie. A większość zwolnień to właśnie zwolnienia krótkoterminowe. ZUS nie ma szansy, żeby je skontrolować. Teraz oszuści mogą się wystraszyć.

…i ograniczenie protestów

Jest też druga strona medalu. Druki L4 od pewnego czasu stały się bronią polityczną. Do tej formy protestu uciekały się m.in. pielęgniarki. Być może takie osoby jak one elektroniczne zwolnienia do tej formy protestu zniechęcą. Ale policjantów z pewnością nie, bo władza się ich boi. Kiedy więc przed świętem niepodległości policjanci ogłosili „psi protest” i masowo udali się na zwolnienia, rząd szybciutko przywrócił im utracone przywileje emerytalne, spełniając także inne żądania.

Obligatoryjność e-zwolnień takiej dziury nie załata – policjanci nie są w ZUS, mają własny system ubezpieczeń i nadal mogą straszyć lewymi zwolnieniami. Państwo, jak zwykle, stanowcze jest tylko wobec słabszych. Więc oszczędności też będą mniejsze, niż mogłyby być.

Czytaj także: Mamy deficyt lekarzy. Czy możemy ich zastąpić doktorami spoza Unii?

Reklama

Czytaj także

Kraj

Atak dronów. Nadlatują, robi się groźnie i znikają. Ktoś to w Polsce kontroluje?

Bezzałogowe statki powietrzne, czyli drony, mogą walczyć, pracować, zapewniać rozrywkę. W Polsce ostatnio też straszą, pojawiając się i znikając w tajemniczych okolicznościach.

Adam Grzeszak
26.05.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną