Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wstrząsające historie księży pedofilów w filmie Tomasza Sekielskiego

Film „Tylko nie mów nikomu” ma ogromną wagę. Film „Tylko nie mów nikomu” ma ogromną wagę. Smarterpix/PantherMedia
Sekielskiemu udało się dotrzeć z kamerą do ofiar ks. Franciszka Cybuli, kapelana Lecha Wałęsy, i ks. Eugeniusza M., kustosza sanktuarium w Licheniu i inicjatora budowy bazyliki.

O filmie Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu” – dwugodzinnym dokumencie na temat pedofilii w polskim Kościele – z pewnością będzie głośno. Choćby dlatego, że pokazuje, jak bardzo prominentnych postaci dotyka ten problem. Sekielskiemu udało się dotrzeć z kamerą do ofiar ks. Franciszka Cybuli, kapelana Lecha Wałęsy, i ks. Eugeniusza M., kustosza sanktuarium w Licheniu i inicjatora budowy bazyliki. Jego pomnik, gdy klęczy przed papieżem Janem Pawłem II, stoi dziś przed wejściem do świątyni.

Księża pedofile budzą politowanie

Historia ks. Cybuli jest szczególnie wstrząsająca. Podczas rozmowy z mężczyzną, który jako nastolatek padł jego ofiarą, staruszek trzęsącym się głosem tłumaczy, że chłopiec sam chciał, by ksiądz „go troszkę popieścił”, a na koniec proponuje „trochę pieniędzy”.

Gdy Sekielski wraca z kamerą, by porozmawiać z ks. Cybulą, okazuje się, że ksiądz właśnie zmarł. Kamera uchwyciła moment, gdy ciało zabiera karetka. I to był dla mnie wątpliwy etycznie fragment filmu. Może autor powinien go sobie darować? Z drugiej strony mogłyby go spotkać zarzuty, że osobiście zaszczuł ks. Cybulę na śmierć – skoro po informacji, że do księdza właśnie jedzie karetka, odszedłby i nie przekroczył progu jego domu.

Czytaj także: Pedofilia w Kościele: ofiary i państwo, które nie pomaga

Obrazy starych księży, którzy tłumaczą się przed swoimi ofiarami, budzą nie współczucie, ale politowanie.

Reklama