Rafał P., były polityk PiS, został oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną. Jej pełnomocnik domagał się dla niego kary sześciu lat pozbawienia wolności. Oskarżony i jego obrońca – uniewinnienia. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe znalazła „złoty środek” i zażądała kary w wymiarze 30 godzin prac społecznych miesięcznie.
Wstrząsające nagrania upublicznione dwa lata temu przez Karolinę Piasecką to zapis horroru. Wyzwiska, poniżanie, groźby, bicie, niewolnicze traktowanie. Trudno mieć wątpliwości, że Rafał P. zmienił życie żony w piekło. On sam o nagraniach miał tylko jedno do powiedzenia: fotomontaż. I odmówił wszelkich dalszych komentarzy.
„Być może groził, że ją zniszczy”
Po rozwodzie zamieszkał z policjantką, która również oskarżyła go o znęcanie się. Sprawa została umorzona, bo odwołała zeznania. W sprawie o przemoc wobec Karoliny Piaseckiej zeznawała jako świadek. Zaczęła od tego, że Rafał P. nie wyrządził jej żadnej krzywdy.
Ponieważ to stwierdzenie miało się nijak do zeznań, które składał wcześniej w prokuraturze, pełnomocnik pokrzywdzonej wnioskował, by zeznawała pod przysięgą. Po jej złożeniu zasłaniała się niepamięcią i zdenerwowaniem. Przyznała, że Rafał P. być może groził, że ją zniszczy, jeśli nie odwoła oskarżeń, ale potem przepraszał.
Wydawało się, że czasy, gdy wymiar sprawiedliwości traktował sprawy przemocy domowej ulgowo, mamy za sobą.