Po mszach tuż przed końcem wakacji rozdaje się wiernym pismo do wypełnienia i przedłożenia w szkołach. To oświadczenie o „wynikającym z prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” braku zgody na ich uczestnictwo w zajęciach z edukacji seksualnej, „których tematyka wykracza poza podstawę programową”.
Straszenie pozwami i wyższościowy ton
Katolicka Agencja Informacyjna informuje natomiast o przygotowanym przez Ordo Iuris spisie tego, czego sobie wierni – jako rodzice – nie życzą. Mają więc sobie nie życzyć: „udziału dziecka w zajęciach, warsztatach, spotkaniach, pogadankach lub narażaniu go lub wystawieniu w inny sposób na odbiór (…) edukacji seksualnej, profilaktyki ciąż i chorób przenoszonych drogą płciową wśród nieletnich, płci »kulturowej« lub »społecznej«, tożsamości płciowej, równości, tolerancji, różnorodności – w odniesieniu do płci i seksualności, przeciwdziałania dyskryminacji i wykluczenia w odniesieniu do płci i seksualności, przeciwdziałania przemocy w powiązaniu z tematyką płci, seksualności i rodziny”. Dalej jest w piśmie trochę wyższościowego tonu – że gdyby szkoła chciała taką edukację prowadzić, ma obowiązek każdorazowo skonsultować z rodzicem jego treść. I trochę straszenia procesem o ochronę dóbr osobistych.
Czytaj także: Ordo Iuris chce zablokować zajęcia o mowie nienawiści
Tymczasem w rozmowie z PAP biskup Marek, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, upomina się o państwowe akty prawne „chroniące dzieci w szkołach przed zagrożeniem ideologią gender”.