Szkoła, czyli cała wstecz
Cztery lata rządów PiS: Szkoła, czyli cała wstecz
Prologiem było zawrócenie ze szkół sześciolatków. Poprzedzający rządy PiS gabinet PO i PSL zaczął wprowadzać zmianę zasadniczą dla wyrównywania szans dzieci z różnych środowisk – obniżenie wieku obowiązku szkolnego. Powrót do stanu, w którym edukację zaczynają dopiero siedmiolatki, to była pierwsza ważna decyzja PiS.
Za nią nastąpiły kolejne powroty do przeszłości. Najpierw systemowy – powrót do ośmioletnich szkół podstawowych, czteroletnich liceów i pięcioletnich techników. Szkołom dotychczas zawodowym nadano nową nazwę – szkoły branżowe pierwszego i drugiego stopnia, ale de facto ta struktura odpowiada wcześniejszej, z zawodówkami i technikami uzupełniającymi. Zlikwidowano wprowadzone w 1999 r. gimnazja.
Reforma edukacji – pod wybory
W oficjalnych materiałach przekonywano, że „reforma edukacji wychodzi naprzeciw oczekiwaniom większości Polaków, którzy chcą szkoły nowoczesnej, a jednocześnie silnie zakorzenionej w tradycji”. Ale w podjętych decyzjach nie sposób znaleźć żadnego sensu poza sondażową kalkulacją. Wielu Polaków rzeczywiście było niechętnych gimnazjom i przyklaskiwało ich likwidacji. Za ową niechęcią nie stało jednak racjonalne uzasadnienie. Uczniowie tych szkół bardzo dobrze wypadali w międzynarodowych badaniach. Przemoc, z którą przez lata stereotypowo kojarzono gimnazja, większym problemem okazywała się w starszych klasach podstawówek.