Już nie ma sensu walczyć o wyprowadzenie religii ze szkół. Religia wkrótce wyprowadzi się sama – mówi Łukasz Wójcikowski, dyrektor Technikum Kształcenia Zawodowego w Sochaczewie. Z jego szkoły już się wyprowadziła. Kilkunastu uczniów ze starszych klas, którzy w poprzednich latach złożyli deklaracje uczestnictwa w religii, wycofało je. Katecheta odszedł ze szkoły. Co prawda część uczniów z pierwszej klasy zgłosiła chęć uczestnictwa w religii – bierzmowanie wypada teraz w liceum i potrzebują zaświadczeń.
Sochaczewskie technikum to przypadek specyficzny. Szkoła powstała sześć lat temu, gdy wymarsz młodzieży z katechezy już się rozpoczął. Tłumów na religii nigdy tu nie było. – Kiedyś nie wypadało nie chodzić, ale to się zmieniło. Zniknęła społeczna presja, a przede wszystkim naciski rodziców. Młodzież decyduje sama, a jej zainteresowanie religią jest coraz bardziej nikłe – tłumaczy dyrektor Wójcikowski. – Nie widzą sensu ani potrzeby takich lekcji. I czują, że sytuacja, gdy przez cały cykl kształcenia w technikum mają po dwie godziny katechezy tygodniowo, a np. biologii tylko jedną lekcję w tygodniu przez rok, jest trochę dziwna.
Na to wszystko nałożył się chaos, jaki spowodowała reforma oświaty – kumulacja roczników, tłok, przeładowane plany lekcji, zajęcia o dziwnych godzinach. Gdy WF wypada o 20.00, jak w jednej z poznańskich szkół, religia w środku zajęć budzi coraz większe emocje. Z kolei gdy jest zaplanowana w piątek jako ostatnia i to po okienku, chętni wykruszają się natychmiast.
Dyrektorzy szkół, zrzeszeni w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kadry Kierowniczej Oświaty, na forum dyskusyjnym przyznają: „Dzieciaki masowo uciekają z katechezy”. Wątek zatytułowano „Nikt nie chce chodzić na religię”.