Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Czteroletni wkład PiS w wypaczanie „normalności” jest druzgocący

Mateusz Morawiecki w Sejmie Mateusz Morawiecki w Sejmie Sejm RP / Facebook
Pisowska „normalność” obcięła fundusze na walkę z przemocą domową, a tysiące bezpłatnych opiekunek niepełnosprawnych – matek albo córek – pozostawiła w nędzy.

„Normalność” to słowo klucz z exposé Mateusza Morawieckiego. „Normalność” jako wystarczający powód, by odmawiać prawa do życia – nomen omen normalnego – osobom nieheteronormatywnym. Albo chcącym wychowywać własne dzieci w modelu innym niż polsko-katolicko-narodowy. Albo, co gorsza, chcącym uczyć dzieci nieswoje tego, co cywilizacja zachodnia uważa za fundament – czyli szacunku i okazywania wsparcia dla mniejszości.

Za europejską normalność będzie kara

„Normalność” to przeciwieństwo „rewolucji”, „mniejszościowych eksperymentów” i „aksjologicznej pustki”. Coś między pałką a mieczem, bo za uczenie dzieci innej normalności, pojmowanej po europejsku, będzie kara. Tamta normalność mówi, że fundamentem każdego społeczeństwa jest szczególny szacunek dla inności i mniejszości – bo tylko tak można stworzyć państwo, w którym wszyscy znajdą swoje miejsce. Ale w Polsce Anno Domini 2019 „wszczynanie ideologicznych wojen” nie ujdzie nikomu na sucho. A zwłaszcza „dzieci są nietykalne, a kto podnosi na nie ideologiczną rękę, podnosi rękę na całą wspólnotę”.

Zdążyliśmy już przywyknąć do tej „normalności”. Nie raz rozbieraliśmy ją na czynniki pierwsze, można i raz jeszcze. Premier chwali się ograniczeniem biedy w kraju akurat wówczas, gdy jej wskaźniki rosną. Chwali się wsparciem dla kobiet, obiecuje równe płace za tę samą pracę, docenienie bezpłatnej harówki, którą tysiące kobiet codziennie wnoszą do rodziny, chwali wręcz kobiecość w ogóle – stojąc na czele rządu uformowanego przez partię, która obcięła fundusze na

  • Mateusz Morawiecki
  • PiS
  • Reklama