Społeczeństwo

Państwowa komisja ds. pedofilii nie działa. O to chodziło?

Kadr z filmu braci Sekielskich Kadr z filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" mat. pr.
Od początku można było odnieść wrażenie, że chodzi o to, by rozmyć sprawę. Komisję powołano, aby zająć się pedofilią we wszystkich środowiskach, choć problem systemowego ukrywania przestępstw dotyczy wyłącznie Kościoła.
Premier Mateusz Morawiecki podczas pierwszego czytania projektu zmian w kodeksie karnym podnoszących kary dla pedofilówSławomir Kamiński/Agencja Gazeta Premier Mateusz Morawiecki podczas pierwszego czytania projektu zmian w kodeksie karnym podnoszących kary dla pedofilów

Mijają kolejne miesiące, od kiedy Sejm przegłosował ustawę o utworzeniu państwowej komisji ds. wyjaśniania przypadków pedofilii. I co? I nic. Zdaje się, że od początku o to chodziło.

Pedofilia numerem jeden debaty publicznej

Pomysł powołania takiej komisji był reakcją na głośny film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, który obejrzało kilkanaście milionów widzów. Pedofilia w Kościele stała się numerem jeden w debacie publicznej, a pytania o odpowiedzialność biskupów za jej ukrywanie wybrzmiewały coraz głośniej. Nie dało się tego ignorować. Jednak PiS nie sięgnął po gotowy projekt obywatelski o powołaniu społecznej Komisji Prawdy i Zadośćuczynienia, przygotowany przez wybitne prawniczki, tylko postanowił wymyślić własny.

Od początku można było odnieść wrażenie, że chodzi o to, by rozmyć problem. Państwową komisję powołano nie po to, by zająć się pedofilią w Kościele, ale we wszystkich środowiskach, chociaż sytuacja systemowego ukrywania przestępstw seksualnych wobec nieletnich dotyczy wyłącznie Kościoła. Padały argumenty, że problem pedofilii w największym stopniu odnosi się do... murarzy (chociaż cech murarski nie wydaje się przenosić swoich członków z budowy na budowę, by ukryć ich pedofilskie skłonności). Padały populistyczne hasła, że sprawców nie uchroni ani Oscar, ani Nobel (Oscar – wiadomo, Roman Polański, ale dlaczego Nobel?!).

Budżet na 12 milionów

Projekt rządowy od początku budził poważne wątpliwości. Procedowany był bez konsultacji. Najbardziej krytykowany był zapis o tym, że komisja będzie mogła decydować o wpisaniu do jawnego rejestru osoby nieskazane za czyny pedofilskie, ale „uznane za sprawców”. Według Sądu Najwyższego może to łamać standardy ochrony praw człowieka. Zdumiewający był także budżet przyznany komisji – ok. 12 mln zł rocznie. Jej skład miał liczyć siedmiu członków, wybieranych przez Sejm, Senat, prezydenta, premiera i Rzecznika Praw Dziecka.

Miał liczyć, ale nie liczy, bo – według radia RMF FM – jedynie Mikołaj Pawlak wykonał w tym kierunku jakiekolwiek kroki. Cała reszta jakby o sprawie zapomniała. Może czeka na drugą część filmu braci Sekielskich.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną