Można by spuścić na ten wywiad i jego treść litościwą kurtynę milczenia, aby trucizny umysłowej nie nagłaśniać, lecz metropolita krakowski wchodzi najwyraźniej w polemikę z samym papieżem Franciszkiem, a to jednak w zdyscyplinowanym hierarchicznym Kościele rzymskim zdarza się rzadko.
Arcybiskup atakuje Gretę i nauki Franciszka
Jędraszewski posługuje się terminem „ekologizm” ukutym przez prawicę na takiej samej zasadzie jak „ideologia LGBT”. Są to po prostu kije, którymi prawica okłada ludzi mających inne światopoglądy. Nie odpowiada im żadna konkretna realna treść, to wyłącznie hasło bojowe w walce z „tęczową zarazą” czy „kłamstwem klimatycznym”. Abp Jędraszewski nie miał nawet odwagi zaatakować z podniesioną przyłbicą Grety Thunberg, tylko odpersonalizował aktywistkę, nazywając ją „nastolatką”, której słuchają wszystkie siły.
No, po prostu zgroza! Czemu nie słuchają Jędraszewskiego, tylko Grety i Franciszka?! Na to cisnące się na usta pytanie biskup nie odpowiada, a to byłoby ciekawsze niż jego antyekologiczne napaści. Jędraszewski podlewa je biblijno-teologicznym sosem na poziomie wiecu jakiejś sekty, szykującej się do bitwy z wyimaginowanym wrogiem.
Bo przecież – insynuuje Jędraszewski – w tym całym ekologizmie chodzi o zburzenie odwiecznego ładu i porządku świata stworzonego przez Boga, a Biblia mówi, że „dzieło stworzone przez Boga jest dobre”, a człowiek z nadania Bożego panuje nad przyrodą i czyni sobie ziemię poddaną.
Czytaj także: Jak wierzyć w Boga zgodnie z naturą
Ekologiczny koniec świata i tak nadejdzie
W czym ta biblijna narracja podważa sens strajku klimatycznego, duchowny nie wyjaśnia. Podobnie jak nie wyjaśnia, czemu miałaby być ona sprzeczna z empatią dla naszej planety, jej środowiska naturalnego i wszystkich żyjących na niej istot. Starsza o pół tysięcy lat od chrześcijaństwa filozofia buddyjska nie ma problemu z tak rozumianym „ekologizmem”.
Ba, nie ma z nią problemu papież Franciszek, który w podobnym duchu empatii do Bożego dzieła stworzenia napisał całą encyklikę „Laudato si’” i ostrzega przed „grzechem ekologicznym”, czyli niszczeniem przez człowieka „dobrego” dzieła Stworzenia. Więc po co te napaści na wymyślane przez prawicę „ideologie”? Aby utrzymać prawicowy elektorat w ciągłym wrzeniu bojowym.
Nieważne, że prawica też zniknie pod wodą albo udusi się od smogu, kiedy nadejdzie ekologiczny koniec świata, ważne, by obrzucić błotem każdego, kto słucha Grety, czyta Franciszka, strajkuje przeciwko możnym tego świata, w polityce i Kościele, którzy udają greka, gdy bomba tyka.
Czytaj także: Ciepły grudzień? Nie ma się z czego cieszyć