Szwedzi zaczynają mieć problem z Gretą Thunberg, swoją najsłynniejszą rodaczką, która przestała już być dziewczynką.
Naukowcy są już pewni: ludzkość wkroczyła na drogę bez powrotu. Poziom stężenia gazów cieplarnianych nie tylko nie wyhamuje do 2030 r., ale wręcz wzrośnie. Nic więc dziwnego, że rozpoczynający się w Glasgow Szczyt Klimatyczny ONZ COP26 zyskał miano „szczytu ostatniej szansy”.
Greta Thunberg podczas dwuletniej przerwy w nauce zalazła za skórę wielu znacznie starszym i potężniejszym od siebie. A wszystkim nam dała niezłą lekcję.
Niemka ma 19 lat, jest youtuberką i wyrasta na ikonę w środowisku sceptyków klimatycznych. Już ją okrzyknięto anty-Gretą.
Złośliwi komentują, że Forum w Davos to spotkanie, na którym miliarderzy mówią milionerom, jak powinna żyć klasa średnia. Może jednak sytuacja się zmieniła, skoro w tym roku słuchano z powagą także Grety Thunberg.
Australijski busz płonie, ale ustępuje miejsca na czołówkach Forum Ekonomicznemu w Davos. Kryzys klimatyczny to jeden z głównych tematów, a Greta Thunberg i Donald Trump to najbardziej spektakularni goście konferencji.
Ojciec Grety przyznał, że przeszli z żoną rodzicielski koszmar. Był czas, gdy prawie nie jadła i rozmawiała tylko z najbliższymi. Udało się ją uruchomić ogromnym nakładem sił i z pomocą lekarzy.
Do polityki wchodzi pokolenie, które w odróżnieniu od dzisiejszych 30 i 40-latków nie zamierza grzecznie czekać, bo dla niego przyszłość jest teraz albo wcale.
16-letnia szwedzka aktywistka człowiekiem roku magazynu „Time” została wybrana dwa dni temu. Wrogiem numer jeden dla co najmniej kilku konserwatywnych polityków jest już od dawna.
Młoda Szwedka w mniej niż rok stała się twarzą globalnego ruchu, którego ambicją jest zmuszenie liderów polityki i biznesu do działań hamujących nadchodzącą katastrofę klimatyczną.