Społeczeństwo

„Ścigajcie ich same”. Prokuratura umarza sprawę pobicia „Kobiet z mostu”

Kobiety z mostu Kobiety z mostu Grzegorz Żukowski / Arch. pryw.
Prokurator Magdalena Kołodziej po raz drugi i już ostatecznie umorzyła sprawę pobicia i znieważenia 14 kobiet. Uznała, że nie ma interesu społecznego w ściganiu sprawców, których poszkodowane powinny ścigać same.

Sprawa znana jest opinii publicznej jako „protest 14 kobiet z mostu”. 11 listopada 2017 r. w czasie marszu narodowców stanęły im na drodze z banerem o treści „Faszyzm stop”. Protestowały przeciwko wykorzystywaniu Święta Niepodległości przez środowiska narodowe do głoszenia haseł nacjonalistycznych i faszystowskich. Były spokojne, nie wdawały się w pyskówki, bite, nie oddawały ciosów – nie ulegało wątpliwości, że protestowały w sposób pokojowy i bez przemocy. Ale wobec nich przemoc stosowano.

Prokurator Magdalena Kołodziej z Prokuratury Okręgowej w Warszawie chcąc nie chcąc przyznała, że kobiety bito, opluwano i lżono. Widziała to czarno na białym na filmach dokumentujących tamte zdarzenia. Uzasadniając poprzednie umorzenie, pisała, że przemoc ze strony atakujących „nakierowana była na mniej newralgiczne części ciała, więc nie można mówić, aby zamiarem atakujących było narażenie poszkodowanych na niebezpieczeństwo”. I wywiodła konkluzję, że w gruncie rzeczy bicie nie było aktem agresji, a wyłącznie okazaniem niezadowolenia, że kobiety znalazły się na trasie marszu.

Czytaj także: Skazane na samotność. Wraca sprawa „Kobiet z mostu”

Umorzenie sprawy „Kobiet z mostu”

Od pierwszego umorzenia poszkodowane odwołały się do sądu i ten nakazał prokuraturze podjęcie śledztwa i wnikliwe zbadanie, kim byli napastnicy, jakie nosili imiona, nazwiska i czym się kierowali, bestialsko poniewierając kobiety stojące z banerem.

Sprawa wróciła do prokurator Kołodziej, która przy pomocy ABW i innych służb ustaliła dane kilku uczestników marszu, ale nie postawiła im żadnego zarzutu. Zostali przesłuchani w charakterze świadków. Krótko przed świętami Bożego Narodzenia 2019 r. Kołodziej ponownie umorzyła postępowanie. Tym razem podzieliła wątki. W kwestii cięższego pobicia kobiet umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawców, a w kwestii lżejszego pobicia, nazwanym przez nią naruszeniem narządów ciała – z powodu braku interesu społecznego w ściganiu przez prokuraturę sprawców, których poszkodowane powinny ścigać same. W ten sposób po raz kolejny prokuratura reprezentowana przez Magdalenę Kołodziej nie stanęła w obronie obywatelek, chociaż przyznała im status pokrzywdzonych.

Zachęta dla nacjonalistów: bijcie, będziecie bezkarni

Wykorzystano kodeksowy zapis o uszkodzeniu czynności ciała na okres poniżej siedmiu dni niezdolności do pracy – prokuratura może wtedy nie ścigać sprawcy z urzędu. Ale gdy czynu dokonano z niskich pobudek, tutaj z nienawiści, i w warunkach faktycznego zagrożenia życia – prokuratura ma obowiązek nie ustawać w poszukiwaniu sprawców i zbieraniu dowodów ich winy. A nie nakazywać poszkodowanym, aby na własną rękę szukały winnych i rozliczały ich z prywatnego oskarżenia. A tak radzi 14 kobietom pani prokurator Kołodziej. Ścigajcie sobie same, ja mam to w głębokim poważaniu – wynika z uzasadnienia umorzenia i brzmi jak zachęta dla nacjonalistów: bijcie, ale nie za mocno, pozostaniecie bezkarni.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną