Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

„Przygotowanie wojskowe” dla uczniów. Groźny patriotyzm

W pokoju nauczycielskim rozmawiam z kolegami, gdzie w naszej szkole mogłaby stanąć strzelnica. W pokoju nauczycielskim rozmawiam z kolegami, gdzie w naszej szkole mogłaby stanąć strzelnica. Michał Lepecki / Agencja Gazeta
Od września 2020 r. uczniowie w klasach mundurowych poza standardowymi przedmiotami spędzą 190 godzin na poligonie, również nocą. Za nauką strzelania pójdzie indoktrynacja. Na modłę PiS.

W kwietniu 2016 r. dzwoniono do nas z kuratorium z pytaniem, dlaczego nie bierzemy udziału w pożegnaniu majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Zdziwiono się, że nie przyprowadziliśmy młodzieży do katedry, gdzie wystawiono trumnę ze szczątkami żołnierza wyklętego. Można się wpisać do księgi kondolencyjnej, można uczestniczyć w ceremonii uczczenia bohatera, którą poprowadzi abp Marek Jędraszewski. Można też oddać hołd bohaterowi, czuwając przy trumnie. Można, a nawet trzeba. Inne łódzkie szkoły walczą o miejsce, a wy?

Ten telefon napędził nam niezłego stracha. Co za zaniedbanie! Musieliśmy upaść na głowę, żeby tak się zapomnieć. Jaki wstyd, jakie ryzyko! Władza musi do nas dzwonić, aby przypomnieć, jakie są teraz priorytety. Duperelami się zajmujemy! Kształcenie w duchu tolerancji – nieważne. Projekt „Jesteśmy Europejczykami” – nieważny. Maraton Pisania Listów Amnesty International – a na co to komu? WOŚP – puknijcie się w czoło! Dyrekcja wezwała historyków, historycy zwalili winę na polonistów, a przecież wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za patriotyczne wychowanie młodzieży. Woźna też. Żeby mi to było ostatni raz. Już ja was nauczę porządku! Marsz ze sztandarem liceum na żałobne nieszpory. I tak się ustawić, żeby wszyscy widzieli.

Łódzkie dzieci walczyły z bolszewikami

Poszliśmy, skoro kazano. Spóźnieni, ale dołączyliśmy do grona dobrych szkół, które wychowują młodzież w duchu właściwych wartości i dbają o kształtowanie odpowiednich postaw. Żołnierze wyklęci, bohaterowie niezłomni, antykomunistyczne podziemie, wolność, niezawisłość, niepodległość. Teraz już wiemy. To nie są kolejne pedagogiczne duperele, które wpisuje się do dokumentacji szkolnej i natychmiast zapomina. To się naprawdę realizuje. Miejmy nadzieję, że władza nam wybaczy, że myśleliśmy po dawnemu. Błądzić jest rzeczą ludzką. Raz trzeba było nam przypomnieć, do czego zostaliśmy powołani. Więcej nie będzie takiej potrzeby. Czuwamy. Jak coś się wydarzy, będziemy gotowi.

Drugi etap wychowania patriotycznego: praktyczne działanie „Jednego skarcisz, stu naprawisz”. Łódzkie licea pilnują się, aby władza do nich nie dzwoniła. Młodzież składa kwiaty pod Pomnikiem Ofiar Stanu Wojennego i słucha pieśni „Żeby Polska była Polską”. Uczniowie z nauczycielami przychodzą na grób kpt. Stefana Pogonowskiego, aby wysłuchać opowieści o 25-letnim bohaterze, który „ojczyznę przedłożył ponad własne życie”. Czy wiecie, że pułk Pogonowskiego nazywał się „Dzieci Łodzi”? Pewnie myśleliście, że tylko warszawska młodzież oddała życie za ojczyznę. Łódzka była równie patriotyczna, a walczyła nawet wcześniej niż Zośka, Alek i Rudy. Łódzkie dzieci walczyły z bolszewikami. Pogonowski zginął w zwycięskiej bitwie z komunistami w 1920 r. pod Warszawą. Dzięki takim ludziom jak on obroniliśmy niedawno odzyskaną niepodległość.

W szkole na lekcji poświęconej omawianiu „Pana Tadeusza” uczniowie sami z siebie zwracają uwagę, że polska szlachta, mimo iż żyła pod zaborami, miała dostęp do broni. I potrafiła się nią posługiwać. Zatem nawet zaborca nie zakazał nam nauki strzelania. Każdy szlachcic miał broń i mógł z niej w razie potrzeby skorzystać. Tadeusz Soplica mimo młodego wieku nieźle walczył, choć nie tak dobrze strzelał jak jego ojciec Jacek. Ale przecież jeszcze się tego nauczy. Na wojnie z Rosją. Dlaczego my, żyjący w wolnej Polsce, nie uczymy się strzelać?

MON kusi dyrektorów szkół

Chociaż są szkoły, gdzie strzelają. W MLO strzelają? Nie wie pan, co to jest MLO? Mundurowe LO. W Osiemnastce też strzelają. Zaglądam na stronę XVIII LO w Łodzi i czytam: „Otwieramy się na nowe. Otwieramy się na nowe. Otwieramy się na nowe”. Hasło aż bije w oczy. Czy władza musi do nas zadzwonić, aby wyjaśnić, że też mamy otworzyć się na nowe? Degenerujemy się, wypalamy. Tracimy resztki zapału. Koło teatralne – prowadzone za darmo. Koło filmowe – też za darmo. Koło filozoficzne – również. Na psi grosz nie można liczyć. Każda nauczycielska inicjatywa to dodatkowa robota bez wynagrodzenia. Jeszcze trzeba do własnych pomysłów dokładać. Płacić na utrzymanie własnego koła, finansować swoją pracę z uczniami. Kupować materiały, przynosić prywatne rzeczy. Czy jest coś, na co władza da pieniądze? Jeśli coś takiego będzie – obiecuje niejeden nauczyciel – natychmiast w to wchodzę. O nic nie będę pytać, tylko od razu się zapisuję.

W szkole huczy, że są pieniądze na wartościowe inicjatywy. Pieniądze na organizację zajęć i wynagrodzenia dla nauczycieli. Wystarczy dobrze chcieć. Ministerstwo Obrony Narodowej kusi dyrektorów szkół, aby otwierali u siebie oddziały przygotowania wojskowego. Są na to pieniądze. Należy się zgłosić i przedstawić projekt. Trzeba się spieszyć, gdyż odzew może być spory, a środki ograniczone. Nie bez powodu uczniowie przy okazji „Pana Tadeusza” mówili o broni. Pewnie w internecie czytali o nowym pomyśle rządu. Zawsze nauczyciel dowiaduje się ostatni, co władza wymyśliła dla szkół. Wchodźmy w to, bo i tak nam każą. Jestem tak głodny prowadzenia dodatkowych zajęć, na które szkoła da pieniądze, że nie będę się zastanawiał. Dość mam robienia tylko minimum, wywiązywania się wyłącznie z obowiązków i nic ponadto. Chcę zrobić coś ekstra, ale nie za swoje, tylko za szkolne środki. Wprawdzie poglądy mam pacyfistyczne, więc strzelanie kompletnie mi nie pasuje. Jednak od lat w szkole robię tyle rzeczy, które nie są zgodne z moimi poglądami, że nauka strzelania nie pobrudzi mojego sumienia. Bez tego jest już dość brudne.

Nauka strzelania, czyli indoktrynacja

W pokoju nauczycielskim rozmawiam z kolegami, gdzie w naszej szkole mogłaby stanąć strzelnica. Wolnego miejsca nie ma. Więc zamiast czego? Może zamiast boiska? I tak uczniowie prawie na nim nie ćwiczą, gdyż jest w fatalnym stanie. Na remont nie ma szans, więc niech będzie strzelnica. A może przy okazji budowy strzelnicy udałoby się pozyskać środki na remont boiska. Jak się całość umiejętnie zaprojektuje, zmieści się jedno i drugie. Na pewno władza inaczej na nas spojrzy, gdy zaczniemy realizować jej pomysły. Moim zdaniem brak środków na remont boiska to zemsta za Łupaszkę. Trzeba było nie czekać wtedy na telefon z kuratorium, tylko całą szkołą iść do katedry.

Strzelamy do NPL-a, czyli do kogo? Jako uczeń odmawiałem rzucania granatem podczas zajęć z przysposobienia obronnego. A właściwie atrapą granatu, gdyż prawdziwej broni w szkole nie było. Postawiłem się nauczycielowi nie tylko z powodu poglądów pacyfistycznych. Przede wszystkim nie podobała mi się jego gadka. Jemu nie chodziło o naukę rzutu, tylko o namieszanie nam w głowach. Podczas ćwiczeń w terenie więcej było gadania o NPL-ach (NPL to nieprzyjaciel) niż ćwiczeń praktycznych. Czasem chciało mi się rzygać. Jaki NPL? To człowiek, nie NPL. Chcemy zabić człowieka, nie NPL-a. Powiedz prawdę, to rzucę. Nauczyciel musi mówić prawdę. Uczymy się zabijać ludzi.

Zapomniałem, że kiedyś miałem odwagę się zbuntować. Groził mi z tego powodu egzamin komisyjny z rzucania granatem. Na szczęście system zaczął się sypać i nauka zabijania NPL-a przestała być priorytetem. Darowano mi to przewinienie. Dzisiaj jestem jeszcze bardziej rozdarty. Chciałbym wreszcie prowadzić jakieś zajęcia dodatkowe, na które w budżecie szkoły są pieniądze. Jednak czy nauka strzelania i „oddziały przygotowania wojskowego” to dobry pomysł? Przecież to nie będzie tylko nauka strzelania, ale też indoktrynacja. Będziemy w uczniowską duszę wszczepiać patriotyzm na modłę PiS. Niebezpieczny patriotyzm. Będziemy wdrażać młodzież do zabijania wskazanych wrogów.

A wróg może się kryć wszędzie. Może się okazać, że jestem nim ja – ich nauczyciel, dawny pacyfista. Wystarczy, że władza wskaże palcem albo w stosownym momencie zadzwoni. I co? Kula w łeb? W zakuty łeb inteligenta? Czuwaj!

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną