Polska policja ogłosiła tzw. child alert z powodu uprowadzenia 10-letniego Ibrahima. Jego matką jest Polka, która kilkanaście lat mieszkała w Belgii, ojcem obywatel Maroka na stałe mieszkający w Belgii albo – wedle innych doniesień – Belg pochodzenia marokańskiego. To on miał na ulicy w Gdyni pobić kobietę, zaciągnąć do auta syna i odjechać. Następnego dnia zgłosił się telefonicznie. Pozwolił chłopcu porozmawiać z matką.
Para wcześniej mieszkała w Belgii. Tam też urodził się Ibrahim. Dwa lata temu kobieta wróciła z synem do kraju. Twierdzi, że sąd przyznał jej pełnię praw rodzicielskich, a były partner został ich pozbawiony. Przedstawia go jako człowieka agresywnego, który miał problemy z prawem. Mężczyzna już rok temu próbował uprowadzić syna z Polski, ale zapobiegły temu osoby trzecie. Zdaniem matki teraz mógł wywieźć dziecko do Belgii.
Czytaj także: Jak podzielić dziecko po rozwodzie
Dwa uprowadzenia Ibrahima
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz zapowiedział, że Polska wystąpi do Belgii o powrót chłopca do kraju. Obraz skomplikowały informacje prokuratury w Antwerpii, że to matka Ibrahima złamała prawo, wywożąc stamtąd syna, ponieważ tamtejszy sąd rodzinny w październiku 2018 r. wydał wyrok, na mocy którego dziecko miało zostać z ojcem, a nie z matką w Polsce. Według belgijskiej prokuratury informacja o tym, że to ojciec