Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ludzie i cyrki oddają konie. Co się z nimi stanie?

Pegasus to organizacja mniejsza niż Viva!, więc ma jeszcze większy problem z utrzymaniem zwierząt. Pegasus to organizacja mniejsza niż Viva!, więc ma jeszcze większy problem z utrzymaniem zwierząt. Chelsea Murphy / Unsplash
Fundacja Viva! boi się, że to dopiero początek fali zwrotów. Tymczasem kończą się zapasy siana, leków i suplementów, a na zakup kolejnych nie ma środków.

Ludzie tłumaczą, że stracili pracę i po prostu nie stać ich na utrzymanie konia – mówi Ilona Dąbrowska, koordynatorka akcji Ratuj Konie Fundacji Viva! – Oczywiście przyjmujemy je z powrotem, taka ewentualność jest przewidziana w umowie.

Brakuje leków, siana i suplementów

Do fundacji wróciło pięć ze 155 koni, jakie oddali w dobre ręce w ostatnich kilku latach. Wszystkie były wykupione z rzeźni, uratowane od wyroku. Boją się, że to dopiero początek fali zwrotów. Viva! ma w stajniach 78 swoich koni. Większość z nich to najstarsze, najbardziej schorowane, które na nowy dom nie miały szans. A więc i najbardziej kosztowne. Darczyńcy, którzy do tej pory regularnie wpłacali datki, jeden po drugim wycofują wsparcie, tłumacząc się katastrofalną sytuacją finansową swoich firm.

Do tego przesunięto termin rozliczenia PIT na koniec czerwca – mówi Cezary Wyszyński, prezes fundacji Viva! – Utrzymujemy nasze zwierzęta tylko z datków i z 1 proc. podatku, którego przekazanie opóźni się w tym roku o ok. dwa miesiące. Tymczasem kończą się zapasy leków i suplementów, a na zakup kolejnych nie ma środków. Brakuje siana: wielu rolników pozamykało gospodarstwa z powodu izolacji i nie sprzedaje. Więc ci, którzy mimo epidemii handlują, podnieśli cenę niemal dwukrotnie.

Na problemy wywołane epidemią nałożyła się susza i tego siana po prostu nie ma – mówi Agata Gelike, wolontariuszka z Pegasusa. – W jednym ośrodku mamy zapasu na cztery dni, w drugim – na półtora tygodnia.

Reklama