Papież Franciszek znów zaskoczył w swoim stylu. W Wielką Sobotę zatelefonował do jednego z włoskich telewizyjnych programów, aby podziękować lekarkom, pielęgniarkom, księżom, siostrom zakonnym i wszystkim na pierwszej linii frontu walki z pandemią. Prowadząca program, która momentalnie rozpoznała głos Franciszka, zapytała go, jak spędza czas najważniejszych dla chrześcijan świąt wielkanocnych. „Rozmyślam o ukrzyżowaniu Pana – odpowiedział papież – i o historiach z nim związanych, także tych, które dzieją się dzisiaj, w czasie pandemii. Myślę o ludziach, którzy w tych dniach niczym żołnierze oddają z miłości swoje życie za innych”.
Franciszek: Pora na zjednoczenie, nie wojny
W podobnym tonie papież wypowiedział się w orędziu wielkanocnym. I niech nas nie dziwi, że nie mówił tylko o wierze i nadziei w sensie religijnym. Przywódca światowego katolicyzmu nie może pomijać zapalnych kwestii politycznych i społecznych, a kiedy pomija, może narazić się na zarzut milczenia i obojętności, a to jest złe duszpasterstwo.
Franciszek nie milczy: „Nieśmy pieśń życia! Uciszmy krzyki śmierci, dość wojen! Niech ustanie produkcja i handel bronią, bo potrzebujemy chleba, a nie karabinów. Niech ustaną aborcje, które zabijają niewinne życie. Niech otworzą się serca tych, którzy mają, aby napełnić puste ręce tych, którzy są pozbawieni tego, co niezbędne”.
Teraz nie jest czas na wydawanie ogromnych kapitałów na wytwarzanie broni i handlowanie nią – kontynuował Franciszek – jest czas na leczenie ludzi i ratowanie życia, na zjednoczenie się świata w walce z pandemią, na umorzenie długów biednych krajów, na solidarność, na zakończenie