W święta wielkanocne w wielu szpitalach brakowało wymazówek – sterylnego patyczka w sterylnej probówce. Problem sprzętowy miały też stacje sanepidu.
Czytaj też: Reportaż z „brudnej” strony szpitala
Końska wymazówka
Kończący kwarantannę lekarz z dużego miasta wojewódzkiego miał planowany w Wielką Sobotę drugi wymaz. Żeby wrócić do pracy, potrzebował dwóch negatywnych wyników. Zadzwonił do sanepidu i usłyszał, że badania nie będzie – wymazówek brak. Zdesperowany poprosił o pomoc kolegę, lekarza weterynarii. Dostał końską wymazówkę i z tym pojechał do punktu pobrań. Badanie zrobiono. W poniedziałek przyszedł negatywny wynik i mógł wrócić do pracy.
W lany poniedziałek w całym kraju wykonano tylko 5623 testów na koronawirusa. Niemal o połowę mniej niż dwa dni wcześniej, kiedy padł rekord: 11,2 tys. Ministerstwo Zdrowia testową zapaść zwala na lekarzy. Zdaniem rzecznika resortu „to nie minister zdrowia decyduje o wykonaniu testów. Medycy w niektórych województwach nie widzą wskazań do wykonania takich badań u osób, które zgłaszają się na diagnostykę”. „Mamy potencjał, aby wykonywać 20 tys. testów na koronawirusa na dobę” – stwierdził szef resortu Łukasz Szumowski w RMF FM.
Czytaj też: Jak mierzyć rozwój epidemii w Polsce. Co ma do tego Czernobyl?
Utrudniony dostęp do testów
Po tych wypowiedziach lekarze aż się zagotowali. Prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Łukasz Jankowski w TVN24 stwierdził, że dostęp do testów wciąż jest utrudniony.