Położne i wolontariuszka były przerażone, kiedy napastnik wykrzykiwał niecenzuralne słowa. Ciężarne siedziały pozamykane w pokojach. Podchorążowie szkoły oficerskiej pełniący dyżur przy drzwiach do budynku, w którym mieści się I Klinika Ginekologii i Położnictwa USK, obezwładnili napastnika i przekazali w ręce funkcjonariuszy. Musieli użyć siły, bo portier nie był w stanie sobie sam poradzić.
Położnicy boją się o pacjentki i o siebie
– To było po prostu przerażające. Nagle przez wejście dla personelu wtargnął mężczyzna. Był bardzo agresywny. Krzyczał, że nas spali, wymorduje, że jesteśmy zbrodniarzami, że „zabiliśmy 82 osoby” – opowiadają pracownicy.
Co najmniej od lutego przed kliniką przy ul. Chałubińskiego we Wrocławiu popołudniami odbywał się protest: obok antyaborcyjnego baneru stało kilka osób, jedna z nich przez megafon wygłaszała manifest informujący o rzekomej liczbie aborcji wykonywanych co roku na świecie i w tej konkretnej placówce. Proliferzy jeździli też po mieście autem, które ciągnęło na specjalnej przyczepie baner informujący o „zbrodniarzach w białych kitlach” i ten sam komunikat nadawało przez głośniki.
– Do tej pory staraliśmy się to ignorować, choć na pewno nie pozostawało to bez wpływu na zdrowie i samopoczucie naszych pacjentek. Niektóre drżą o to, czy doniosą ciążę. Inne czekają na zabieg, bo ich ciąża obumarła i trzeba usunąć płód. Jeszcze inna czeka na przedwczesne rozwiązanie, co oznacza, że noworodek trafi na oddział neonatologiczny. Te kobiety przeżywają trudne chwile, potrzebują spokoju i my staraliśmy się im go zapewnić, ale to, co się wydarzyło przed świętami, było po prostu przerażające.