„Okazano mu łaskę” – tymi słowami podczas zeznań w bydgoskim sądzie bp Edward Janiak określił przeniesienie z diecezji do diecezji ks. Pawła Kani, seksualnego drapieżcy, którego czynów przełożeni byli w pełni świadomi. Dwie diecezje – wrocławska i bydgoska – zostały przez sąd skazane na wypłatę odszkodowania jednej z jego ofiar.
Pisałam o tej sprawie w „Polityce” („O chłopcu, który bał się księdza”). Podczas zeznań bp Janiak mówił także, że w więzieniach jest w tej chwili 808 pedofilów, a w tym tylko trzech księży. Może dlatego, że pozostałym „okazano łaskę” – chciałoby się wykrzyczeć biskupowi w twarz.
Typowa historia, rodzice niczego nie zauważyli
Bp Janiak stał się czarnym charakterem filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”. Okazuje się, że ks. Kania nie był jedynym pedofilem, którego czyny krył. Sekielscy opowiadają historię dwóch braci, synów organisty w pleszewskiej parafii – historię, można powiedzieć, modelową. Uboga rodzina, zależna od Kościoła, dostaje mieszkanie w domu parafialnym. Wokół ogród, boisko, raj dla dzieciaków. Ale jest ks. Arkadiusz Hajdas, który zmienia ten raj w piekło. Zyskuje zaufanie chłopców i ich rodziców, zaprzyjaźniają się, kupuje prezenty, usypia czujność, wysłuchuje zwierzeń. A gdy ofiary są gotowe, pod pretekstem nauki gry na gitarze zamyka się z chłopcami w pokoju i molestuje ich. Nawet gdy rodzice są obecni. Wie, że w starym domu skrzypią podłogi.