Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Rzecznik praw dziecka w pandemii się nie spisał

Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak podczas debaty nad projektem Kai Godek Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak podczas debaty nad projektem Kai Godek Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Organizowaniem koncertów z celebrytami, krytyką nauczycieli i zwalczaniem aborcji zajmował się w pandemii Mikołaj Pawlak. W tym samym czasie wstrzymano adopcje, młodzi doświadczali przemocy, a część zniknęła z systemu.

Z poczuciem moralnej wyższości rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak zaatakował swojego poprzednika Marka Michalaka oraz rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara. Zarzuty dotyczyły rzekomego „zamiatania pod dywan” wykorzystywania dzieci w Zatoce Sztuki przez ich obu. Żadnego „zamiatania” czy też tuszowania sprawy nie było – czego można się dowiedzieć choćby z opublikowanej przez Bodnara informacji o działaniach przedstawionych w filmie Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało”.

Wynika z nich, że od ujawnienia sprawy Bodnar domagał się wyjaśnień od Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Przypomniał też, że Pawlak w latach 2016–18 był dyrektorem Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości, a funkcję RPD sprawuje od grudnia 2018 r. „Dobrze więc, że teraz wystąpił do sądów i prokuratur o przekazanie dokumentacji przypadków seksualnego wykorzystywania dzieci. Jako były podwładny ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie wie najlepiej, gdzie szukać przyczyn trwającej od lat bezradności wymiaru sprawiedliwości w tych sprawach” – pisze RPO.

Z kolei Marek Michalak przypomniał, że to z jego polecenia opracowano przepisy nowelizujące Kodeks karny, które podwyższyły kary za najcięższe przestępstwa wobec dzieci. Również on wnioskował o wdrożenie w Polsce Narodowej Strategii Walki z Przemocą Wobec Dzieci.

Oskarżenia wysunięte przez Mikołaja Pawlaka dziwią zwłaszcza w kontekście jego własnej aktywności.

Reklama