Można dyskretnie wbić komuś łokieć pod żebro albo z uśmiechem przydeptać mu palce końcówką obcasa, bo akurat nikt nie patrzy. Można też, wyciągnąwszy szyję i wyszczerzywszy zęby w uśmiechu, sprzedać komuś ukradkowego kopniaka pod stołem. Albo wbić szpilkę w udo. Wtedy jest się górą.
Czytaj też: Duda wszczyna wojnę ideową. Karta Rodziny punkt po punkcie
Wystarczy nazwać „ideologią”
Jeszcze wyższą górą można zostać prostszymi metodami. Bez oglądania się na to, czy ktoś widzi i wyciągnie konsekwencje. Wystarczy np. nazwać kogoś ideologią. Wówczas można już swobodnie mu wymyślać. Wyprosić go z własnego domu, w którym bez niego wszystkim byłoby milej.
Dobry jest też greps „na przyrodę”. Trzeba pozachwycać się nią z odpowiednią egzaltacją i na tak przygotowanym gruncie, pomiędzy wierszami, można komuś dołożyć. Odwinie się? Zaprotestuje? Wtedy należy się obrazić – i tak oto zyskuje się pretekst do jawnego obrażania. A wówczas należy mówić o własnej trosce, odpowiedzialności i używać słów w rodzaju „nie pozwolę”. I już zręcznie, niczym kopniaki pod stołem, można znieważać i szkalować.
Czytaj też: Strefy bez LGBT czy bez nienawiści?
Prezydent mówi o bolszewizmie
Jeszcze wyższa forma gry w bycie górą to podłączyć się pod już grającego w tę grę. Ująć się za kimś, kto nazwał ideologią, podziwiał przyrodę, a potem kąsał, bo to niby jego obrażono. Tę formułę zastosował właśnie