Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Konwencja do zamrażarki, a my mentalnie coraz bliżej Rosji

Mateusz Morawiecki w Grodzisku Wielkopolskim Mateusz Morawiecki w Grodzisku Wielkopolskim Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
Badanie konstytucyjności konwencji stambulskiej potrwa tak długo, aż wszyscy o niej zapomną i nie trzeba jej będzie wypowiadać.

Premier Mateusz Morawiecki przedstawił stanowisko rządu w sprawie: „Konwencja stambulska – pojawia się wiele głosów, że niewłaściwie definiuje źródła przemocy wobec kobiet i nie dostarcza narzędzi do walki z nią. To bardzo poważne wątpliwości. Jako rząd podzielamy częściowo obawy Polaków i mamy prawo sądzić, że może być niezgodna z konstytucją w zakresie wolności poglądów i wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem”.

Konwencję zbada w związku z tym Trybunał Konstytucyjny. Dopóki to się nie stanie, zarówno zbierająca podpisy pod projektem ustawy o wypowiedzeniu konwencji obywatelska inicjatywa „Nie dla gender, tak dla rodzin”, jak i wniosek Zbigniewa Ziobry w tej samej sprawie pozostaną bezprzedmiotowe. TK „bada” już tak m.in. jedną z przesłanek o legalności aborcji. To dla rządu wygodny sposób, by lawirować między skrajnymi pomysłami prawicowych koalicjantów a coraz bardziej progresywną opinią publiczną. Kiedyś niewygodne projekty trafiały do sejmowej zamrażarki, teraz problematyczne akty lądują w – skądinąd przeciążonym – Trybunale.

Minister sprawiedliwości a fakty

Choć można się spodziewać, że badanie konstytucyjności konwencji stambulskiej będzie trwało tak długo, aż wszyscy o niej zapomną i nie trzeba jej będzie wypowiadać, to skierowania jej do Trybunału nie da się nazwać zwycięstwem środowisk prawnoczłowieczych. „Budzący wątpliwości” dokument będzie co prawda obowiązywał, ale ze względu na „konstytucyjne niejasności” nie będzie traktowany jak to, czym jest, czyli zbiór wytycznych pozwalających przemoc ścigać, ale przede wszystkim jej zapobiegać.

Reklama