Wszyscy mamy przechlapane
Pierwszy tydzień szkoły. Wszyscy mamy przechlapane
Nauczyciele prowadzą lekcje w rożnych salach, a uczniowie siedzą non stop w jednej. Zarządzenie dyrekcji. Chodzi o to, żeby młodzież się nie mieszała. Kiedy w końcu trafiłem do swojej sali, zamarłem z przerażenia. Całe biurko zalane środkiem do odkażania. Ścierka do wycierania mokra, aż z niej kapie. Gdyby wyżąć, uzbierałoby się pół szklanki bimbru (taki ma zapach).
Gdy tak myślałem: „wyżąć czy nie wyżąć”, wpadł kolega odpowiedzialny za komputery. „Tylko nie spryskuj klawiatury! A, widzę, że już wszystko zalałeś. No to więcej tego nie rób. Klawiaturę, myszkę i monitor wycieraj wilgotną szmatką, ale nie spryskuj”. Klasa patrzy i się śmieje. „Kto tu był przede mną? – pytam. Który nauczyciel to zrobił? Dobra, nie chcecie mówić, sam ustalę”.
Następnego dnia miałem nową klawiaturę i nową myszkę. Monitorowi na szczęście nic się nie stało. Przeżył zalanie alkoholem. „Pilnujcie – mówię – żeby nikt nie spryskiwał komputera. Dyżurny jest za to odpowiedzialny”. Dzisiaj wszystkie lekcje mam nie w swojej sali. Ciekawe, co zastanę jutro. Wchodzę do sali kolegi i nie mogę znaleźć komputera. Czyżby nie było? Uczniowie są z pierwszej klasy, więc nie mają pojęcia. Zaglądam do biurka i widzę, że komputer jest, brakuje tylko monitora. No tak, mój wytrzymał, a ten padł. Informatyk lata po salach i przypomina, aby nie zalewać sprzętu. Mnie szkoda też biurka, ale na to już nikt nie patrzy. Gdyby alkohol nie odparowywał, już byśmy pływali w szkole krytą żabką. Tyle się tego leje.
Czytaj też: Rodzice buntują się przeciw zaleceniom.