„Deadname” to dla osób transseksualnych i niebinarnych imię, które otrzymały przy narodzinach. Widnieje w dokumentach, ale stało się dla nich „martwe”, bo go nie używają. W procesie coming outu wybrały dla siebie nowe, zgodne z odczuwaną płcią.
Życie z nową tożsamością to często pierwszy krok do metrykalnej korekty płci. W Polsce ten proces odbywa się w ramach postępowania sądowego i jest długi, trwa kilka lat. Najpierw należy zdobyć diagnozę o transpłciowości lub interpłcowości (co zajmuje od trzech miesięcy do ponad dwóch lat), a potem osoby transseksualne zmusza się do pozwania własnych rodziców i partnerów. Tu zaczyna się lista komplikacji. Rodzice – oboje lub jeden – mogą nie wyrazić zgody, aby ich pełnoletnie dziecko dokonało korekty płci. Bywa też, że oboje lub jeden z nich nie jest z jakichś względów dostępny. Potem jeszcze „test realnego życia”. Pięć lat temu Sejm uchwalił ustawę, która miała tranzycję ułatwić i skrócić, ale zawetował ją Andrzej Duda.
Postawiono więc osoby transseksualne – jeśli studiują, pracują, korzystają z opieki medycznej – przed koniecznością outowania. To tak jakby ktoś nas zmuszał do codziennego wysiłku tłumaczenia innym ludziom, że jesteśmy tym, za kogo się podajemy, a potem skazywał na ich dobrą wolę i empatię. Trudno sobie wyobrazić, jak taka nieustanna konfrontacja musi wyczerpywać.
UJ wprowadza nakładkę w USOS-ie
Zmniejszyć ten codzienny dyskomfort postanowiły uczelnie wyższe. Z inicjatywy działającej na Uniwersytecie Jagiellońskim grupy Tęczuj po raz pierwszy w Polsce w USOSwebie, którym operuje UJ, informatycy zmienią dane osób transpłciowych i niebinarnych. Korekta pojawia się w systemie w formie „nakładki” nad nazwiskiem z dokumentów. Szacuje się, że w nowym roku akademickim może z niej skorzystać 100–200 osób.
Żeby tak się stało, najpierw należy skontaktować się z Działem ds. Bezpieczeństwa i Równego Traktowania UJ, umotywować swoją decyzję, a potem przejść przez krótką rozmowę (prowadzoną przez osoby wyszkolone w temacie równego traktowania oraz transpłciowości) – by administracja uniwersytetu miała pewność, że nikt nie robi sobie żartów. Takich jak te w mediach społecznościowych, gdzie pod informacją o nowych ułatwieniach niektórzy zapowiadali, że zaczną zmieniać imię z „Janka” na „Tomek”, bo to nadane im przez rodziców „już im się znudziło”. Wysublimowany temat do żartów – chciałoby się rzec.
„Nakładka” nie powoduje zmian dotyczących danych osobowych w systemie, który odnosi się do samych studiów (nie pozwala na to polskie prawo), a jedynie w systemach informatycznych, które umożliwiają funkcjonowanie pod imieniem zgodnym z tożsamością. „Żeby się dobrze uczyć, trzeba czuć się bezpiecznie, i temu właśnie służy narzędzie, które przygotowaliśmy” – podkreśla Katarzyna Jurzak z Działu ds. Bezpieczeństwa i Równego Traktowania UJ.
Właściwa nazwa użytkownika
– Do tej pory studenci transpłciowi mieli do wyboru: pozostać w ukryciu albo prywatnie tłumaczyć wykładowcom, jak się do nich zwracać. Możemy sobie wyobrazić, jak niekomfortowa jest to sytuacja, szczególnie jeśli wykładowca nie będzie przychylny – mówi Mitya Zwarycz z Tęczuj. Grupa powstała w październiku 2019 r. Zawiązali ją studenci i studentki, którzy postawili sobie za cel szerzenie kultury, historii i wiedzy o społeczności LGBTQ+. To druga w Polsce po Queer UW organizacja skupiająca nieheteronormatywnych studentów i działająca na rzecz poprawy ich bezpieczeństwa i widzialności.
Na UJ od ponad roku studenci, którzy nie identyfikowali się ze swoim imieniem, mogli prosić wykładowcę o zwracanie się do nich innym niż to wpisane w dokumentach albo posługiwali się stosownym zaświadczeniem. Przyszła pandemia i zmieniła sytuację. – Wszystkie zajęcia na UJ prowadzone były za pomocą Microsoft Teams, w którym nie da się zmienić nazwy użytkownika, ponieważ połączona jest z USOSweb. Nagle osoba ponownie musiała się tłumaczyć i outować przed obcymi. Nasi koledzy i koleżanki bali się logować na zajęcia, bo nie chcieli zostać wywołani swoim deadname′em, patrzeć na nie, podpisywać się nim, w skrócie: używać go tak, jakby nadal nie byli sobą – opowiada Mitya Zwarycz.
Pora na Wrocław i Warszawę
Nad podobnymi ułatwieniami technicznymi – również w postaci „nakładki” w USOS-ie – pracuje Uniwersytet Wrocławski. – Wstępnie mogę powiedzieć, że władze uczelni popierają takie rozwiązania – mówi Łukasz Prus, pełnomocnik ds. równego traktowania na UWr.
Uniwersytet Wrocławski jest też trzecią uczelnią – po Uniwersytecie Medycznym w Warszawie i Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie – który wprowadził zarządzenie w sprawie przeciwdziałania dyskryminacji. W podpisanym w sierpniu przez rektora prof. Adama Jezierskiego dokumencie uznano, że molestowaniem lub molestowaniem seksualnym może być „umyślne używanie niewłaściwego imienia lub zaimka w odniesieniu do osoby transpłciowej lub odwoływanie się do jej tożsamości płciowej” oraz „ujawnienie lub groźba ujawnienia innym osobom relacji seksualnej, orientacji seksualnej lub niepełnosprawności bez zgody osoby zainteresowanej” – oba rozwiązania są szczególnie ważne dla społeczności LGBT+.
Na Uniwersytecie Warszawskim też trwają rozmowy na temat ułatwień dla transseksualnych i niebinarnych studentów. – Największą przeszkodą jest techniczne wdrożenie rozwiązania. System, na którym działa UW, nie jest uczelniany, tylko przygotowany i programowany przez zewnętrzny zespół, jednakowy dla wszystkich uczelni z niego korzystających. Zmiany nie da się przeprowadzić szybko – informuje grupa Queer UW i zapewnia, że wprowadzenie dokładnie takich rozwiązań jak te z UJ popierają Obudsman UW oraz pełnomocniczka ds. równego traktowania.
Szacunek wobec innych
Według danych Fundacji Trans-Fuzja osoby transpłciowe są w Polsce grupą najbardziej narażoną na samobójstwa (aż 69,7 proc.). Badania Stephena Russella i jego zespołu z 2018 r. wskazują, że osoby transpłciowe, do których zwracano się wybranym przez nie imieniem, miały o 71 proc. mniej objawów ciężkiej depresji niż te, wobec których stosowano imię nadane im przy narodzinach. Poprawne nazywanie osób trans skutkowało obniżeniem myśli samobójczych i prób samobójczych odpowiednio o 35 proc. i 65 proc.
O podobnych zaleceniach informuje stanowisko Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego: „Na jakość życia osób transpłciowych silnie wpływa sposób, w jaki odnoszą się do nich inni. Ich doświadczenia w relacjach społecznych wyraźnie pokazują, jak ważne jest poszanowanie potrzeby każdego człowieka, by zwracano się do niego zgodnie z przeżywaną tożsamością, w tym tożsamością płciową. Dotyczy to między innymi przyjętej przez daną osobę formy imienia”.