Społeczeństwo

Kardynał Henryk Gulbinowicz nie żyje

Kardynał Henryk Gulbinowicz podczas obrad episkopatu w 2016 r. Kardynał Henryk Gulbinowicz podczas obrad episkopatu w 2016 r. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Gdy świętował 95-lecie, był fetowany jak bohater. Oskarża się go o molestowanie, akty homoseksualne i współpracę z bezpieką. Kard. Gulbinowicz zmarł 16 listopada o godz. 10:40.

Nie miał świadomości, że decyzją Watykanu odebrano mu najważniejszą dla biskupa godność – przywilej pochowania w katedrze archidiecezji, którą kierował od 1975 do 2004 r. Dochodzenie w sprawie emerytowanego metropolity wrocławskiego prowadzono pod nadzorem kard. Kazimierza Nycza. W ekspresowym tempie – trwało zaledwie trzy tygodnie. Wśród lokalnych księży panuje przekonanie, że trwające od 2019 r. postępowanie przyspieszono ze względu na zły stan zdrowia Gulbinowicza. Szykowano się do jego śmierci i nikt nie chciał skandalu z pogrzebem w katedrze.

Czytaj też: Sylwetka kardynała Gulbinowicza

Antykomunistyczny jastrząb

W czasach PRL był jednym z głównych antykomunistycznych jastrzębi w Radzie Głównej Episkopatu Polski przy prymasie Józefie Glempie. W stanie wojennym stanął po stronie opozycji, tworząc Arcybiskupi Komitet Charytatywny, ukrywając w swoim pałacu Władysława Frasyniuka, przechowując 80 mln zł, które przed przejęciem przez państwo po zdelegalizowaniu „Solidarności” uratował Józef Pinior. W tym samym czasie z ramienia Watykanu, oczywiście tajnie, wspierał odbudowę struktur Kościoła katolickiego na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego.

Po 1989 r. był jedną z najważniejszych postaci Wrocławia. W 1996 r. ówczesny prezydent miasta Bogdan Zdrojewski wraz z radnymi klubu Wrocław 2000 jednogłośnie zdecydowali o przyznaniu mu tytułu honorowego obywatela miasta. Rok później, na kilka tygodni przed powodzią tysiąclecia, kardynał z sukcesem zorganizował kongres eucharystyczny, na który przyjechali duchowni i wierni z całego świata.

Reklama