Watykan nakłada kary kościelne na polskiego purpurata, legendę podziemnej „Solidarności”, ulubieńca środowiska wilnian. O kard. Henryku Gulbinowiczu nakręcono film, pisano książki. A teraz szok: nuncjatura papieska w Warszawie podała do wiadomości publicznej, że Stolica Apostolska nałożyła na polskiego „księcia Kościoła” surowe kościelne kary.
Można je podsumować tak: Gulbinowicz pod koniec swego długiego i pod pewnymi względami barwnego życia został skazany na wewnętrzną banicję. Ma zniknąć z przestrzeni publicznej, kościelnej i świeckiej, osiem lat przed jubileuszem stulecia urodzin. To wstrząs nie tylko dla niego, ale też dla Kościoła w Polsce. I dotkliwy cios zadany patriotycznemu wizerunkowi kardynała (na tle zarzutów o współpracę z SB). Kolejna odsłona dramatu, jakim jest ukrywanie przestępstw obyczajowych i guzdranie się z tymi, które wypłynęły na powierzchnię, choć starano się do tego nie dopuścić pod najrozmaitszymi pretekstami.
Czytaj też: Jak rozliczyć pedofilię w Kościele?
Sypie się „układ Gulbinowicza”
Jedna z kar nakazuje kardynałowi wpłacić pieniądze na kościelny fundusz św. Józefa, wspierający ofiary nadużyć seksualnych popełnianych przez osoby duchowne. Musi to mieć związek z zarzutami, że Gulbinowicz był aktywnym homoseksualistą. Skoro Watykan nałożył na niego kary, skala przestępstw musiała być duża i udokumentowana.