A jednak nie będzie w tym roku matur ustnych – to zasadnicza zmiana w ostatecznym kształcie wymagań egzaminacyjnych w stosunku do tego, co wcześniej zapowiadał minister edukacji i nauki. Rozporządzenie dotyczące zmian na egzaminach ósmoklasistów i maturalnych w 2021 r. zostało dziś podpisane.
MEN nalegał na ustne egzaminy
Pierwsze propozycje zmian i okrojenia wymogów, których konieczność uzasadniano m.in. epidemią koronawirusa, zaprezentowano pod koniec listopada. Już wtedy nauczyciele, a w szczególności uczniowie, zwracali uwagę, że utrzymywanie obowiązku zdawania matur ustnych nie ma sensu. Ich wyniki nie liczą się przy rekrutacji na studia, są za to poważnym źródłem stresu. W ubiegłym roku szkolnym to właśnie matury ustne – z powodu epidemii – zostały odwołane. Przedstawiciele MEiN i Centralnej Komisji Egzaminacyjnej przekonywali jednak, że to bardzo ważne, aby egzamin ustny przeprowadzać. Jak tłumaczyli, ukierunkowuje on sposób uczenia się, nawet jeśli jego wynik na nic bezpośrednio się nie przekłada.
Jak podkreślali dziś szef MEiN Przemysław Czarnek i jego zastępca Maciej Kopeć, w trakcie prekonsultacji proponowanych zmian nadesłano 2,5 tys. opinii. Najwidoczniej te krytyczne wobec matur ustnych musiały się powtarzać. Wskazywałby też na to entuzjazm, który odwołanie ustnych wzbudziło wśród uczniów. Swoją drogą – ciekawe, jak świadczy o polskim systemie kształcenia fakt, że wypowiedź ustna jest dla uczniów tak wielkim problemem i źródłem nerwów.
Co jeszcze się zmieni? Jak zapowiadano wcześniej, na maturze nie będzie obowiązku podejścia do żadnego egzaminu na poziomie rozszerzonym (co na nikim nie robi wrażenia, bo wyniki z „rozszerzeń” i tak są potrzebne, by dostać się na lepsze uczelnie).