Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Nauka prawa powinna być obowiązkowa. Jak się za to zabrać?

Lekcja prawa, symulowany proces dla uczniów łódzkiej podstawówki Lekcja prawa, symulowany proces dla uczniów łódzkiej podstawówki Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
Podstawy prawa powinny być przedmiotem obowiązkowym w szkołach – oceniają prawnicy i nauczyciele, którzy prowadzą takie zajęcia. Teraz są to lekcje dodatkowe.

To będzie orka na ugorze, bo wiedza o prawie jest w społeczeństwie słaba. – Przy naszej niewysokiej kulturze prawnej wymagana jest prawdziwa praca u podstaw – uważa prof. Ewa Łętowska, była rzeczniczka praw obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Prawo towarzyszy ludziom całe życie, a w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości trzeba umieć się poruszać. Po prostu, żeby nie dawać sobie sprzedawać umownego kitu, nie dawać się oszukiwać i umieć bronić w trudnych sytuacjach – ocenia prof. Łętowska.

Prawnicy na co dzień reprezentujący w sądach obywateli nie są wiele lepszego zdania o stanie wiedzy swoich klientów. – Ludzie wiedzą, że trzeba odrzucać zadłużone spadki, wydziedziczać marnotrawne dzieci, a nieruchomości „przepisywać” u notariusza, a nie na kartce – mówi warszawski radca prawny Radosław Konca. – Ale w wielu sprawach wciąż częste jest myślenie życzeniowe i wręcz roszczeniowe co do tego, jak w konkretnym osobistym przypadku prawo powinno zadziałać.

Czytaj też: Ustawowe prawo i ponadustawowe bezprawie

Młodzi wiedzą (trochę) lepiej

Lepiej niż w całym społeczeństwie sytuacja wygląda wśród młodzieży: świadomość prawna jest stosunkowo większa, choć tylko w niektórych obszarach. – Oni po prostu intuicyjnie wyczuwają, że coś jest nie tak, że ich prawa są często zagrożone i łamane. Dlatego lekcje prowadzę, omawiając konkretne casusy z rzeczywistości. Naszym podręcznikiem jest konstytucja – mówi Jolanta Wiszniewska z liceum im. Lajosa Kossutha na stołecznym Ursynowie.

Młodzież chce się o prawie uczyć i ma do nauczycieli całą masę pytań. – O hejt w sieci i o konsekwencje takich praktyk. O prawa autorskie, bo przecież w dobie internetu łatwo je naruszyć. O stalking, prawo rodzinne, bo w domach nie zawsze dzieje się dobrze i trzeba sobie jakoś radzić. Wreszcie o prawa konsumenta – opowiada Marta Kruk, rzeczniczka Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu. – Młodzież czerpie o prawie informacje szczątkowe z lekcji wiedzy o społeczeństwie i historii. Także z filmów i internetu – ocenia radca prawny Robert Staszewski, koordynator ds. edukacji prawnej Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu. – Trzeba to uporządkować, uzupełniać i przygotować ludzi do życia w społeczeństwie – dodaje.

Dzięki zdobytej na lekcjach prawa wiedzy uczeń będzie mógł ocenić, czy w konkretnym przypadku potrzebna mu jest pomoc profesjonalnego pełnomocnika, adwokata lub radcy prawnego, czy może poradzić sobie sam – tłumaczy Marta Kruk. – Uczymy też, że w przypadku problemów nie należy się bać, tylko warto sięgać po pomoc. I gdzie tej pomocy szukać.

Czytaj też: Jak naprawić sądy po PiS? Opozycja ma projekt

Emocjonujące spotkania z urzędnikami

To, że ludzie mało wiedzą o prawie, a przede wszystkim o swoich prawach, to w dużym stopniu nie ich wina, tylko państwa czy systemu edukacji. I nie chodzi jedynie o nasze ostatnie sześć lat z PiS. Także wcześniej edukację prawną i obywatelską system zaniedbywał. W podstawie programowej było zwykle kilka lekcji w ramach zajęć z WOS i historii. Proste formułki i definicje, informacje o instytucjach. Takie na nauczenie, zaliczenie i zapomnienie.

Rzeczywistość ostatnich kilku lat przyniosła nowe wyzwania, bo łamanie prawa przez władze publiczne staje się niechlubną normą. Przejęcie Trybunału Konstytucyjnego czy KRS, nagonka na sędziów i osoby LGBT, dzielenie obywateli na lepszych i gorszych, represje wobec demonstrantów – to tylko niektóre przykłady.

Co o edukacji prawnej w tej sytuacji mówi Ministerstwo Sprawiedliwości? „Tysiące uczniów biorą udział w programach edukacyjnych przez nas przygotowanych. Pracujemy, by poprawić znajomość prawa, wspierając nauczycieli oraz przygotowując inicjatywy zachęcające młodych ludzi do poszukiwania wiedzy na temat szeroko pojętego prawa. Mimo epidemii dużym zainteresowaniem cieszą się m.in. zajęcia online dla szkół podstawowych i średnich, Olimpiada Wiedzy o Prawie i Wymiarze Sprawiedliwości czy powoływana właśnie Młodzieżowa Rada Sprawiedliwości. (…) Resort uczy młodzież sztuki pomocy pokrzywdzonym, mediacji i podstaw legislacji” – czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.

Jak takie deklaracje mają się do realiów? Młodzież potrafi łatwo wyczuć hipokryzję czy fałszywą nutę w oficjalnych zapewnieniach. Jak mówi nauczycielka Jolanta Wiszniewska, „spotkania młodzieży z urzędnikami resortu bywają ciekawe i emocjonujące”.

Czytaj też: Bulgocze w neo-KRS. Pieniądze, nielojalność, awanse

Zacznijmy od Gargamela

Bierność państwa próbują nadrobić organizacje pozarządowe i obywatelskie inicjatywy. Prawnicy ze Stowarzyszenia im. Zbigniewa Hołdy prowadzą wykłady o konstytucji. Samorząd zawodowy radców prawnych od siedmiu lat realizuje program „Prawo w szkole”, adwokaci realizują programy „Adwokat przydaje się w życiu” i „Dzieciaki, adwokat, kto to taki”. – Przedszkolaki to ludzie wolni od wpływów mediów, z otwartym umysłem i nieumiejący jeszcze kłamać – ocenia adw. Tomasz Wiliński, pomysłodawca edukacji prawnej dla najmłodszych w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie.

Jego zdaniem świadomość prawną trzeba budować już u dzieci, bo tylko w taki sposób zbuduje się społeczeństwo obywatelskie. – Trzeba uczyć ducha prawa, a nie litery prawa, trzeba mówić o prawach dziecka. Choćby o prawie do wolności od przemocy, złego dotyku w kontekście ostatnio ujawnianych afer pedofilskich. Jak się bronić, kogo prosić o pomoc. – Maluchy wiedzą, co złe, a co dobre, i zadają często trudne pytania – dodaje Tomasz Wiliński. Zajęcia prowadzone są na przykładach z życia i z bajek. Dzieci mogą same ocenić i osądzić postawę Gargamela, wilka z bajki o Czerwonym Kapturku lub szelmostwa słynnego Lisa Witalisa z utworu Jana Brzechwy.

Gdybym ja pisała program nauki prawa w szkołach, to nie byłoby tam formułek i definicji. Młodzież powinna dowiedzieć się, jak to wszystko działa w praktyce, jaki jest związek przyczynowo-skutkowy wynikający z konkretnych działań i zachowań – mówi prof. Łętowska. I tak chyba się dzieje. – Uczniowie w ramach corocznego konkursu tworzą filmy o tematyce prawnej. Młodzież wciela się w role sędziów, adwokatów, prokuratorów i podsądnych. W ubiegłym roku tematem była mowa nienawiści, która dosyć często występuje w życiu młodych ludzi – opowiada Przemysław Ligezowski, koordynator edukacji prawnej w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie.

Nauka prawa w szkołach najlepiej rozwija się w miejscowościach w bliskiej odległości od siedziby okręgowej izby radców prawnych, która uczestniczy w tej inicjatywie, do 80–100 km. Gorzej jest w przypadku szkół znacznie oddalonych. – Chcemy utworzyć centralną bazę radców prawnych gotowych do prowadzenia zajęć z młodzieżą. Wtedy każda szkoła na terenie kraju będzie miała możliwość zorganizowania lekcji online na najwyższym poziomie – deklaruje mec. Ewa Gryc-Zerych, wiceprezeska Krajowej Izby Radców Prawnych.

Czytaj też: 400 km od domu. Zsyłka niepokornych prokuratorów

Trzeba sobie radzić w życiu

Wśród prawników nie ma praktycznie sporu co do tego, że nauka podstaw prawa powinna być obowiązkowa i powszechna. – Chodzi nie tylko o to, żeby ludzie byli świadomi swoich praw konstytucyjnych. Także o prostą umiejętność radzenia sobie w życiu, w relacjach z pracodawcą, z usługodawcą lub w jakichkolwiek trudnych i zahaczających o prawo kontaktach międzyludzkich – mówi adw. Tymoteusz Paprocki, koordynator edukacji prawnej w warszawskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej. Wtedy będzie łatwiej rozwiązywać spory w drodze mediacji i porozumień. – Bez procesu, czyli po prostu szybciej. No i świadomi prawa obywatele nie będą wnosić pozwów, które po prostu nie mają sensu. Takie praktyki są dziś często stosowane i przyczyniają się do zapychania wokandy, korkowania wymiaru sprawiedliwości.

Prawa powinni uczyć prawnicy, bo po prostu zrobią to lepiej. Warto, żeby były na to pieniądze w budżecie. Stanisław Brandt, uczeń trzeciej klasy II liceum im Generałowej Zamoyskiej w Poznaniu, finalista Olimpiady Wiedzy o Prawie, uważa, że sposób prowadzenia tych zajęć powinien być właśnie taki, jaki jest. Wykłady, wizyty w instytucjach wymiaru sprawiedliwości, spotkania z prawnikami. Licealista ocenia, że nauki prawa nie można powierzać państwu, zwłaszcza takiemu, jakie mamy teraz. – Jestem przekonany, że gdyby ktoś w Europie Zachodniej dokonał zamachu na konstytucję, jaki od kilku lat prowadzi PiS, to jutro straciłby władzę. Niestety u nas ludziom często nie chce się reagować, bo nie widzą związku takich wydarzeń z własnym życiem – ocenia.

Czytaj też: Ludowa sprawiedliwość. Odszkodowanie dla Tomasza Komendy

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną