Maturzyści 2021. Pierwszy rocznik, którego „wejście w dorosłość – jak pisze w nowej „Polityce” Joanna Cieśla – nie ma nic z fety, balangi, celebry”. Nie bawili się na hucznych osiemnastkach. Nie szaleli u progu dorosłości. Nawet nie przeżywali studniówki. Prawie połowę nauki w liceum spędzili w domu, ucząc się zdalnie. Nawet rozrywkę mieli głównie online. W realu spotykali się rzadko, najczęściej w małych grupkach. Pieniądze wydawali na korepetycje. Przed nimi egzamin dojrzałości: bilet wstępu na dobre studia.
Szkoła z covidem, bez celebry
Co czeka pozostałe roczniki? Czy młodsi uczniowie powtórzą los tegorocznych maturzystów? Też będą wchodzić w dorosłość bez tradycyjnej celebry? Czy trzeba im powiedzieć wprost, że powinni się przyzwyczaić do bardzo ograniczonych kontaktów bezpośrednich z rówieśnikami? Do nauki w formie online?
Zagrożenie potrwa jeszcze bardzo długo, więc niech nie proszą o zgodę na huczne urodziny czy szalone wycieczki. Takich szkolnych wycieczek, jakie miały poprzednie pokolenia, długo nie będzie. Jeszcze nie pora na pełną swobodę, młodość musi poczekać.
Powrót do szkół od 29 maja
Z MEiN powiało jednak nutą wielkiego optymizmu. Rząd ogłosił, że do końca maja wszyscy uczniowie wrócą do nauki stacjonarnej. Premier dał więc pandemii miesiąc, potem ma się definitywnie skończyć. Minister zdrowia poparł to stanowisko. Otwarcie szkół ma być dowodem, że koronawirus jest w odwrocie. Spełniają się marzenia. Dzień Dziecka będziemy już świętować w szkołach. Jeśli pogoda pozwoli, na boisku. Święto dzieci przypada we wtorek.
W mojej szkole natychmiast podjęliśmy decyzję – czekamy na zatwierdzenie przez kuratora – że to będzie dzień wolny od zajęć. Po poniedziałku – być może pierwszym dniu nauki stacjonarnej od września – robimy sobie wolne od bezpośredniego kontaktu. Nie spotkamy się z uczniami, każemy im zostać w domach. Obawiamy się bowiem święta po zbyt pochopnie ogłoszonym końcu pandemii. Sytuacja zdaje się bowiem powtarzać.
Premier raz już odwołał pandemię
Już premier przed wakacjami ogłaszał koniec pandemii, już przekonywał, że koronawirus nie lubi lata, że w ciepłe dni jest w odwrocie. Temu panu jednak nie wierzymy. Chcemy wrócić do szkoły, ale niekoniecznie wszyscy na koniec maja. Oby Dzień Dziecka nie stał się początkiem wakacyjnej makabry. Wracajmy, ale bez zadęcia, że tak być musi. Mądra decyzja jest najważniejsza.