Cóż takiego Kaczorowska napisała? W swoim sobotnim poście odniosła się do panującej jej zdaniem „mody na brzydotę”. Celebrytce, która sama siebie nazywa „estetką”, nie podoba się, gdy ktoś próbuje w sieci „na siłę robić z siebie »taką zwyczajną« zamiast »wyjątkową i niepowtarzalną«”. Zastanawia się, „po co być »zmęczoną« i w tym taką »prawdziwą«, jak można koncentrować się na swojej sile?”.
Wywód jest długi, a konkluzja taka: „W świecie Instagrama również zapanowała na niektórych profilach moda na brzydotę. I nie podoba mi się to, bo liderzy, osoby z kontami o największych zasięgach, powinny motywować i zachęcać do rozwoju i wzrastania. Mówię i piszę o tym, że nie zawsze wszystko jest kolorowe, że przede wszystkim trzeba samemu wziąć kredki i sobie to życie pokolorować. (...) Koncentracja na pozytywach, na wdzięczności za wszystko, co dobre i PIĘKNE właśnie, jest tym, co pozwoli Ci iść na szczyt, a nie siedzieć w Twoim lub czyimś błotku”.
Czytaj też: Obsesyjne dbanie o wygląd jak uzależnienie?
Człowiek do retuszu
Ten długi motywacyjny wywód niemal od razu spotkał się z całą masą odpowiedzi. Wiele osób prowadzących różne konta zauważyło, że moda na pokazywanie naturalności w social mediach w końcu wyrwała je z przekonania, że muszą być idealne, szczupłe, z prostymi włosami, idealnym zgryzem i zawsze uporządkowanymi sprawami życiowymi. Choć wśród komentarzy pojawiło się wiele głosów poparcia dla Kaczorowskiej, to jednak krytyka wpisu wyszła daleko poza krąg jej obserwatorów.