Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Nie żyje Alicja Tysiąc. Ikona walki o prawo Polek do aborcji

Alicja Tysiąc. Zdjęcie z 2009 r. Alicja Tysiąc. Zdjęcie z 2009 r. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
„Mamy prawo decydować o swoim ciele. Mamy prawo do wyboru. Walka o dostęp do aborcji to walka o godność” – to chyba jej ostatnie wypowiedziane publicznie słowa.

W wieku 50 lat zmarła na covid Alicja Tysiąc. Była ikoną walki o prawo Polek do legalnego przerywania ciąży. Sama stała się ofiarą tzw. kompromisu aborcyjnego. I jako pierwsza dała tej walce swoją twarz, nazwisko i historię. 20 lat temu, będąc matką dwójki małych dzieci, zaszła w nieplanowaną ciążę. Cierpiała na bardzo poważną wadę wzroku i była już po dwóch cesarskich cięciach. Trzech okulistów wydało opinię, że kolejna ciąża grozi jej utratą wzroku. Ale odmówili wydania pisemnego zaświadczenia. Zaświadczenie wystawiła w końcu internistka, która stwierdziła, że po poprzednich cesarkach Alicji grozi pęknięcie macicy. Poszła z nim do szpitala, gdzie lekarz po pięciominutowej rozmowie demonstracyjnie podarł zaświadczenie i kazał rodzić.

Po porodzie, gdy stan zdrowia Alicji dramatycznie się pogorszył, trafiła na ostry dyżur – traf chciał, że do tego samego szpitala, w którym odmówiono jej zabiegu. „Kto pani pozwolił na tę ciążę?!” – krzyczał lekarz. Alicja niemal całkowicie straciła wzrok. Wada pogłębiła się do 27 dioptrii. Przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką.

Alicja Tysiąc. 20 lat piekła

Alicja postanowiła dochodzić sprawiedliwości przed sądem: przecież odmówiono jej prawa do legalnej aborcji. Zgłosiła sprawę do prokuratury, ale ta umorzyła postępowanie, a sąd rejonowy odrzucił jej zażalenie. Także Naczelna Izba Lekarska nie dopatrzyła się uchybień w postępowaniu lekarza, który odmówił wykonania zabiegu. Wszędzie traktowano Alicję jak intruza.

Reklama