Wtedy tego nie wiedział, ale gdy Jacek Polewski zobaczył zdjęcia masakry w Buczy, rozpoczął się nowy okres jego życia. Choć trudno jeszcze powiedzieć, że nowy, może to kolejny etap tego, co rozpoczęło się przed siedmioma laty, kiedy 37-letni wówczas Polewski, poligraf pracujący w branży reklamowej, zaczął piec chleb. Dlaczego właściwie zaczął piec – też trudno powiedzieć. Może przez nietolerancję glutenu, która zmusiła go do zmiany nawyków żywieniowych. A może, jak sam dziś zauważa, to kryzys wieku średniego, który skłania mężczyzn do zmiany życia. – Jedni w tym czasie kupują sportowy samochód, inni zmieniają kobietę, a ja zacząłem wypiekać tradycyjny, ekologiczny chleb – tłumaczy Polewski. Tak czy inaczej, nie trzeba było dużo czasu, rok z okładem, by dobrze prosperujący poligraf otworzył własną piekarnię i zaczął wszystko od nowa.
Czytaj też: Niezwykła terapeutka. Anna przyjęła pod dach piętnastu uchodźców
Śmierci, które nie musiały się wydarzyć
Wracając do Buczy. Jest początek kwietnia, drugi miesiąc wojny w Ukrainie wywołanej przez Rosję. Okupanci wycofali się z okolic Kijowa, do miast wkraczają wojska ukraińskie. Już wcześniej były podejrzenia, że Rosjanie popełniają w Ukrainie zbrodnie wojenne, ale to, co odkryto w Buczy, przeszło wszelkie pojęcie – setki cywilów pomordowanych, ze śladami egzekucji (zawiązane za plecami ręce), masowe groby, ciała na ulicach, wiele z nich można było zobaczyć na zdjęciach, które szybko wyciekły do internetu.