Społeczeństwo

Porwana 14-latka przeszła piekło. Przez mamuśkę koleżanki

Poznań. Oskarżony ws. porwania 14-latki został doprowadzony do sądu, 25 lipca 2022 r. Poznań. Oskarżony ws. porwania 14-latki został doprowadzony do sądu, 25 lipca 2022 r. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl
14-letnia dziewczynka była gwałcona i przypalana papierosami, bo zadarła z koleżanką z podwórka. Ale jest w tej sprawie też wątek, którego siły chyba nie doceniamy – a dotyczy nas wszystkich.

Historia o 39-letniej mamuśce, która stała się prowodyrką torturowania i gwałtu na 14-latce w Poznaniu, nie mieści się w głowach śledczym. Mówią: widzieli już niejedno, ale nie coś takiego. 13- i 14-latka patrzyły na bestialstwa, 17-latek gwałcił, a zarządzała nimi dorosła kobieta. Mamuśka. Stosująca takie właśnie „metody wychowawcze” wobec koleżanki swojej córki. Bo nieumyślnie zniszczyła jej elektronicznego papierosa, wywołując stratę obliczaną na 20 zł i coś tam napisała w mediach społecznościowych o jej córce. Mamuśka nie dała jeździć po dziecku. Porwana w biały dzień wprost spod sklepu Biedronki, 14-letnia dziewczynka przeszła więc przez piekło, nim po półtorej godziny policja odbiła ją z rąk porywaczy.

Czytaj też: O porwaniach rodzicielskich będziemy słyszeć coraz częściej

14-latka. Tragiczna ofiara

Jest w tej historii pomieszanie wątków smutnych i tragicznych. 39-latka, która nie zauważyła, że jest dorosłą kobietą; rozmawiając ze śledczymi, bagatelizowała swoją rolę. Wypaczanie pojęcia lojalności ponad możliwości wyobrażenia. Jest 17-latek, który za swój czyn odpowie jak dorosły i wyjdzie z więzienia za 15 lat; jakby obudził się z koszmaru, teraz płacze, że żałuje.

Jest wreszcie tragiczna ofiara: 14-letnia dziewczynka, gwałcona, przypalana papierosami, z ogolonymi brwiami i głową, bo zadarła z koleżanką z podwórka.

Czytaj też: Wojny o dzieci. Bez znieczulenia

Dzieciaki w rolach dorosłych

Ale jest też wątek, którego siły chyba nie doceniamy – a dotyczy nas wszystkich. Przyglądających się w zdumieniu i z niedowierzaniem. W pewnym sensie – lejtmotyw naszych czasów. Psychologowie mówią, że to już nawet nie trend, a zmora. Dorośli, dojrzali ludzie, próbujący udawać o dwa, trzy pokolenia młodszych. Matki nie do odróżnienia od córek, ich „najlepsze przyjaciółki” w identycznych ubraniach. Mężczyźni, bez cienia wątpliwości we własne możliwości, podrywający na portalach randkowych dziewczyny, które w duchu nazywają ich dziadersami.

To stały element kultury, w której młodość ma wartość – a starość nie ma. Rzadko kończy się aż tak drastycznie jak w historii z Poznania, ale rachunek, który płacą dzieciaki wchodzące w role dorosłych, bo ci abdykowali, odmawiając zgody na to, że będą się starzeć, również nie jest mały.

Czytaj też: Uprowadzone przez własnych rodziców

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dzieci najczęściej umierają w nocy, boją się naszego lęku. „Płaczę, gdy wracam z dyżuru do domu”

Rozmowa z dr Katarzyną Żak-Jasińską, pediatrą zajmującą się opieką paliatywną, o przeżywaniu ostatnich chwil z dziećmi i szukaniu drogi powrotu do życia po ich stracie.

Paweł Walewski
22.04.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną